Statystyczny bilans dotychczasowych 221 meczów uchodzących za największy piłkarski klasyk na świecie jest niemal remisowy - 88 zwycięstw Realu, jedno mniej Barcelony i 46 remisów.
Na początku jesieni więcej powodów do satysfakcji mają Katalończycy, którzy w sześciu meczach ekstraklasy zdobyli komplet punktów. Trener Tito Vilanova ma szansę ustanowić rekord - jeśli Barcelona zdoła w niedzielę pokonać drużynę ze stolicy, zanotuje najlepszy początek w historii tej drużyny w Primera Division.
Z kolei Real słabo rozpoczął rozgrywki (m.in. dwie porażki, jeden remis) i traci do lidera już osiem punktów. W ostatnich tygodniach mistrzowie kraju wracają jednak na właściwe tory, co jest zasługą m.in. zwyżkującej formy Cristiano Ronaldo. Portugalczyk w dwóch kolejnych meczach strzelił po trzy gole (5:1 z Deportivo La Coruna w hiszpańskiej ekstraklasie, 4:1 z Ajaksem Amsterdam w Lidze Mistrzów).
Lider tabeli będzie musiał radzić sobie w niedzielę bez Carlesa Puyola, który doznał zwichnięcia łokcia podczas meczu Ligi Mistrzów z Benficą Lizbona (2:0).
Piłkarz Barcelony Xavi Hernandez uważa, że najbliższe "El Clasico" jest ogromną szansą dla jego zespołu na przybliżenie się do mistrzostwa kraju.
Możemy oddalić się od odwiecznych rywali na 11 punktów. Zwycięstwo byłoby bardzo ważnym, ale nie ostatnim krokiem do mistrzostwa. Musimy być częściej przy piłce, czyli zagrać tak, jak zawsze próbujemy. Tylko w ten sposób możemy uniknąć groźnych ataków Realu. Wszyscy wierzymy w sukces, w siebie, w siódme zwycięstwo z rzędu - powiedział Xavi.
Spokój, przynajmniej w wypowiedziach, zachowuje trener Realu Jose Mourinho. "El Clasico" to tylko jeden mecz ligowy. Zagra ze sobą dwóch rywali, którzy dobrze wiedzą, że jeśli jeden z nich zdobędzie trzy punkty, to znaczy, iż drugi ich nie zdobędzie... - stwierdził Portugalczyk.
Początek spotkania na Camp Nou w niedzielę o godzinie 19.50.