Według wersji polskiego piłkarza jechał on wraz z żona autem, kiedy w okolicach jego domu napotkał grupę młodocianych kibiców Borussii, którzy rzucali pod jego adresem obelgi i pokazywali obraźliwe gesty za to, że zdecydował się na transfer do Bayernu Monachium. Polak nie wytrzymał, wyszedł z samochodu i zapytał nastolatków, dlaczego tak się zachowują. Potem miał wrócić do auta i odjechać - opisuje sytuację "Fakt".

Reklama

>>>Domniemana ofiara Lewandowskiego: Bałem się, jego żona zna karate

Chłopak twierdzi, że na tym się nie skończyło. Według niego piłkarz użył wobec niego przemocy fizycznej. Jednak niezależny świadek, który zgłosił się na policję potwierdza wersję Lewandowskiego.

>>>Liga niemiecka: Lewandowski nic nie strzelił. Remis Borussii. WIDEO

Reklama

Śledztwo nadal trwa. Przesłuchania w tej sprawie rozpoczną się najwcześniej w przyszłym tygodniu. Mamy już ustalonych wszystkich świadków zdarzenia, niektórych zeznania już mamy, ale nie możemy ich na obecnym etapie ujawnić - powiedział "Faktowi" Kim Freigang, rzecznik policji w Dortmundzie.