Manchester City sezon 2016/17 rozpoczął od dziesięciu zwycięstw z rzędu, wliczając wszystkie rozgrywki. Maszyna prowadzona przez trenera Josepa Guardiolę najwyraźniej się jednak zacięła, bo pięciu ostatnich meczów wygrać nie zdołała.

Tym razem nie poradziła sobie z przeciętnie spisującym się Southamptonem. Inicjatywa co prawda należała do gospodarzy, ale konstruowane przez nich akcje nie kończyły się celnymi strzałami. "Święci" zaskoczyli ich za to w 27. minucie. Po błędzie Johna Stonesa sam na sam z Claudio Bravo znalazł się Nathan Redmond i dał swojej drużynie prowadzenie.

Reklama

Stones już pięć minut później blisko był zrehabilitowania się. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego wpakował piłkę do siatki, ale sędzia stwierdził, że jego kolega z drużyny Sergio Aguero był na pozycji spalonej i gola nie uznał.

Na drugą połowę Manchester City wyszedł z kolejnym napastnikiem w składzie. Kevina De Bruyne zastąpił Kelechi Iheanacho. 20-letni Nigeryjczyk potrzebował dziesięć minut, by doprowadzić do remisu. Na więcej jego drużyny już jednak nie było stać.

W sobotę Arsenal bezbramkowo zremisował z Middlesbrough, a Liverpool pokonał u siebie West Bromwich Albion 2:1.

O godzinie 17.00 rozpocznie się hit dziewiątej kolejki. Chelsea Londyn podejmie Manchester United.