Według relacji mediów i naocznych świadków, ok. godziny po zakończeniu sobotniego spotkania 10. kolejki Premier League z West Ham United na King Power Stadium, helikopter Srivaddhanaprabhy wylądował jak zwykle na płycie boiska, a później wzbił się w powietrze. Krótko po starcie pojawiły się problemy z maszyną, która spadła na ziemię na parkingu samochodowym nieopodal stadionu.
Według informacji Agencji Reutera na pokładzie było pięcioro pasażerów: właściciel "Lisów", jego córka, dwóch pilotów oraz piąta osoba, której tożsamość na razie nie jest znana. Nie ma potwierdzenia tych doniesień, nie wiadomo też, czy ktokolwiek przeżył katastrofę.
W sobotę telewizja Sky Sports podała z kolei, że Srivaddhanaprabhy na pokładzie nie było.
"Zdajemy sobie sprawę, że wiele osób czeka na najnowsze informacje związane z katastrofą śmigłowca przy King Power Stadium. Pracujemy z innymi agencjami, aby powiadomić opinię publiczną i media. Dziękujemy za cierpliwość i wszystkie słowa wsparcia" - napisano na Twitterze policji hrabstwa Leicestershire w niedzielę po godzinie 14.
Klub wydał jedynie lakoniczne oświadczenie, w którym zapewnił o współpracy z policją i innymi służbami badającymi okoliczności katastrofy.
Mimo tylu niewiadomych, wielu sportowców, inne kluby i tysiące kibiców zamieściły w internecie wpisy, w których ubolewali nad tragedią. Pod stadionem zebrały się setki osób, na placu przed obiektem ustawiono kwiaty i wiele futbolowych pamiątek.
"To nie może być prawda..." - napisał na Twitterze były piłkarz Leicester City Bartosz Kapustka.
Srivaddhanaprabha kupił Leicester City za 39 milionów funtów w 2010 roku, przejmując drużynę jeszcze w Championship, czyli na zapleczu ekstraklasy. W 2016 roku doprowadził klub do mistrzostwa Anglii, co jest uznawane za jedno z najbardziej zaskakujących rozstrzygnięć w historii ligi.
Według doniesień BBC, biznesmen z Tajlandii jest uwielbiany i ceniony za pasję w całym piłkarskim środowisku Leicester, ale w ojczyźnie, gdzie jest jedną z najbogatszych osób, jest uważany za postać kontrowersyjną i enigmatyczną.
Z powodu katastrofy odwołano zaplanowany na niedzielę mecz kobiecej ligi Leicester City z Manchesterem United. Wkrótce ma też zapaść decyzja, czy zostanie przełożone wtorkowe spotkanie 1/8 Pucharu Ligi mężczyzn z Southampton.
"Wraz z żoną byliśmy wczoraj świadkami wypadku. Jesteśmy kompletnie zdruzgotani i w szoku" - napisał były bramkarz Leicester City i reprezentacji Anglii Peter Shilton.
Pierwsze niedzielne mecze ekstraklasy - Burnley z Chelsea i Crystal Palace z Arsenalem - poprzedziła minuta ciszy w związku z tymi wydarzeniami, a także setną rocznicą zakończenia pierwszej wojny światowej 11 listopada.
Mecz Leicester City z West Ham zakończył się remisem 1:1. W bramce gości, grających od 38. minuty w dziesiątkę, wystąpił Łukasz Fabiański.