Piłkarze Monaco po ostatnim gwizdku sędziego udali się pod sektor zajmowany przez najzagorzalszych kibiców swojego klubu. Ci po kolejnej porażce ukochanej drużyny nie oszczędzili zawodników. W kierunku graczy poleciały nie tylko wyzwiska. Mało brakowało, a Glik dostałby kubkiem z napojem w głowę. Nie wiadomo jakby zakończyła się cała sytuacja, gdyby nie jeden z ochroniarzy, który "poprosił" Polaka i jego kolegów, by udali się do szatni.

Reklama