Piłka nożna stoi teraz w obliczu dużych ekonomicznych wyzwań, które wykraczają poza nasze najśmielsze wyobrażenia. Pandemia będzie miała swoje gospodarze konsekwencje i wszystkie sektory ucierpią. Stoimy teraz w obliczu bankructwa klubów, a nawet całych lig. Wiele społeczności może stracić zespoły, którym kibicują, a szansa na ich późniejsze wskrzeszenie jest niewielka - powiedział Clarke.

Reklama

Jednocześnie podkreślił, że wszyscy zainteresowani - właściciele klubów, piłkarze, kibice, pracownicy administracji - muszą pójść na pewne ustępstwa. Wszyscy musimy się nagiąć, by utrzymać futbol przy życiu - wspomniał.

Clarke zaznaczył, że trzeba jak najszybciej stworzyć plan, który mógłby być realizowany od przyszłego sezonu. Trudno bowiem przewidzieć, jak długo potrwa obecna sytuacja. Pandemia koronawirusa spowodowała, że ligi są zawieszone, a piłkarze mają trudności nawet z trenowaniem.

Musimy mieć plan, który zapewni, że angielski futbol nie zostanie zdziesiątkowany. Na razie jesteśmy wszyscy zdeterminowani, by skończyć obecne rozgrywki, ale musimy też patrzeć w przyszłość. Musimy mieć scenariusz awaryjny - zaznaczył.

Kluby Premier League poprosiły o możliwość obniżenia pensji piłkarzy o 30 procent oraz odroczenia ich płatności. Tłumaczą to sytuacją i znacznym obniżeniem przychodów. Stowarzyszenie Piłkarzy Profesjonalnych (PFA) nie chce jednak się na coś takiego zgodzić. PFA uważa, że zaszkodziłoby to Narodowej Służbie Zdrowia i jej personelowi, ponieważ zmniejszyłoby znacznie wpływy z podatków. Piłkarzy są za to skłonni część swoich dochodów przeznaczyć na cele charytatywne.

Pandemia koronawirusa spowodowała, że cały sportowy świat zamarł. Nie odbywają się żadne zawody, mityngi, turnieje. Zawieszone są ligi, a dwie największe imprezy 2020 roku - piłkarskie mistrzostwa Europy i igrzyska olimpijskie w Tokio - zostały przesunięte o rok. Według oficjalnych danych zainfekowanych jest ponad 1,3 mln ludzi, a zmarło ponad 78 tys.