Spotkanie w Londynie było zacięte, a jego losy ważyły się do końca. Chelsea prowadziła od 42. minuty po golu Brazylijczyka Williana, który pokonał Fabiańskiego strzałem z rzutu karnego.

Jeszcze w doliczonym czasie pierwszej części wyrównał Czech Tomas Soucek (wcześniej, przy stanie 0:0, gol tego piłkarza nie został uznany po analizie VAR), a tuż po przerwie prowadzenie gospodarzom dał Michail Antonio.

Reklama

To jednak nie był koniec emocji. W 72. minucie polski bramkarz ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki po strzale Williana, który tym razem popisał się precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego, po którym piłka odbiła się jeszcze od słupka.

Wygraną ekipie West Ham United zapewnił w 89. minucie wprowadzony niedługo wcześniej na boisko doświadczony reprezentant Ukrainy Andrij Jarmołenko, kończąc szybki atak gospodarzy.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Dzięki wygranej "Młoty" awansowały z dorobkiem 30 punktów na 16. miejsce, mając trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Chelsea jest czwarta - 54 pkt.

W strefie spadkowej pozostaje dziewiętnasty AFC Bournemouth (27). W środę drużyna, której rezerwowym bramkarzem jest Artur Boruc, przegrała u siebie z Newcastle United 1:4.

Wciąż w kiepskich humorach są fani Leicester City, tym razem ich zespół przegrał na wyjeździe z Evertonem 1:2.

Od czasu wznowienia rozgrywek po przerwie spowodowanej pandemią piłkarze Leicester w ciągu dwóch tygodni nie zdołali wygrać żadnego meczu. W Premier League dwukrotnie zremisowali i raz przegrali, ponadto odpadli w ćwierćfinale Pucharu Anglii (0:1 z Chelsea).

W tabeli wciąż zajmują trzecie miejsce (55 pkt), ale muszą oglądać się za siebie, ponieważ np. nad szóstym Wolverhampton Wanderers mają już tylko trzy punkty przewagi.

Siódmy Arsenal Londyn pokonał u siebie zamykający tabelę Norwich City 4:0, a dwa gole strzelił Gabończyk Pierre-Emerick Aubameyang.

Absolutnym szlagierem tej kolejki będzie czwartkowe starcie na wyjeździe nowego mistrza - Liverpoolu z ustępującym, czyli wiceliderem Manchesterem City. "The Reds" mają 86 punktów i aż o 23 wyprzedzają swojego najbliższego rywala.