Lewandowski, kapitan polskiej reprezentacji, potrzebował 332 występów w niemieckiej ekstraklasie, by strzelić 251 goli. W klasyfikacji wszech czasów lepsi są tylko Gerd Mueller - 365 trafień i Klaus Fischer - 268.
Statystycznie "Wilki" są jednym z ulubionych rywali polskiego napastnika. W ostatnich 11 ligowych meczach, wliczając ten środowy, wbił im 19 goli.
Ale tym razem to właśnie Wolfsburg postraszył Bayern. To goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie po strzale Maximiliana Philippa w piątej minucie. Później do bramki trafiał już tylko Lewandowski, zapewniając zwycięstwo obrońcom tytułu.
"Lewy" uzyskał w tym sezonie już 15 goli i przewodzi klasyfikacji strzelców. Za nim plasuje się kontuzjowany obecnie norweski napastnik Borussii Dortmund Erling Haaland - 10.
Podczas gdy Bawarczycy mogą pochwalić się najlepszą ofensywą w lidze, zawodzi linia obrony. W 12 meczach stracili 18 goli, a w całych poprzednich rozgrywkach 32 w 34 spotkaniach.
Zespół z Wolfsburga, w barwach którego na ostatnie 20 minut pojawił się na boisku Bartosz Białek, poniósł pierwszą porażkę w tym sezonie i przez to spadł z czwartej na piątą pozycję w tabeli.
Z kolei Bayern wydaje się, że wrócił na właściwe tory. Po dwóch remisach odnotował zwycięstwo i nie stracił dystansu do lidera Bayeru Leverkusen. "Aptekarze" mają jeden punkt więcej i pozostają w znakomitych humorach po wysokim zwycięstwie nad FC Koeln 4:0.
To już piąte zwycięstwo z rzędu ekipy z Leverkusen, która od niedzieli po raz pierwszy od sześciu lat może pochwalić się pierwszym miejscem w zestawieniu. Zespół ten nigdy nie zdobył mistrzostwa.
W środę bramki zdobyło czterech różnych piłkarzy, co też świadczy o obecnej sile tego zespołu. Do siatki trafiali kolejno: Mitchell Weiser (8), Francuz Moussa Diaby (10), Czech Patrik Schick (54) i Florian Wirtz (59).
Tyle samo punktów - 27 - co drugi Bayern ma w tabeli trzeci RB Lipsk, który odniósł wyjazdowe zwycięstwo nad Hoffenheim 1:0. Trzy punkty zapewnił gościom Duńczyk Yussuf Poulsen w 60. minucie.
W coraz trudniejszej sytuacji znajduje się Schalke 04 Gelsenkirchen. W środę po porażce u siebie z Freiburgiem 0:2 licznik kolejnych meczów bez zwycięstwa wskazuje już 28 i jest coraz bliżej do negatywnego rekordu Tasmanii Berlin, która w sezonie 1965/66 nie wygrała 31 spotkań z rzędu. Ekipa z Zagłębia Ruhry nie wygrała w Bundeslidze od... 17 stycznia, zamyka tabelę z dorobkiem zaledwie czterech punktów.
Bohaterem środowego spotkania był Węgier Roland Sallai, który zdobył obie bramki.
Z trzech punktów cieszyli się Rafał Gikiewicz i Robert Gumny. Ich Augsburg wygrał na wyjeździe z Arminią Bielefeld 1:0 i zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli. To ich pierwsze zwycięstwo od 31 października, a po drodze drużyna Polaków odnotowała trzy remisy i dwie porażki.
Bramkarz Gikiewicz bronił całe spotkanie, a obrońca Gumny wszedł w 59. minucie. Bramkę zdobył dopiero w 85. minucie Holender Jeffrey Gouweleeuw.
Na zwycięską ścieżkę wróciła dzień wcześniej Borussia Dortmund. Zespół Łukasza Piszczka bez większych problemów awansował do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale na krajowym podwórku spisuje się znacznie słabiej. We wtorek na ławce trenerskiej zadebiutował Chorwat Edin Terzic, a jego piłkarze wygrali na wyjeździe z Werderem Brema 2:1 i awansowali na czwarte miejsce w tabeli. Ale do trzeciego Lipska i drugiego Bayernu tracą już pięć punktów.
Piszczek oglądał mecz obok nowego szkoleniowca, a wszedł do gry dopiero w 85. minucie.
Z kolei Krzysztof Piątek grał od pierwszej minuty meczu Herthy Berlin z FSV Mainz. W stolicy Niemiec bramki nie padły, a polski napastnik opuścił boisko w 81. minucie.
We Frankfurcie Eintracht zremisował z Borussią Moenchengladbach 3:3, choć do 89. minuty prowadził 3:1. Hat-trickiem w drużynie gości popisał się Lars Stindl, a bramkę na wagę remisu zdobył w piątej minucie doliczonego czasu gry.