Obecne władze "Barcy" za stan finansów winią poprzednie kierownictwo klubu, z prezesem Josepem Marią Bartomeu na czele. Dokonywali transferów, rejestrowali graczy wiedząc, że nie stać ich na płacenie im pensji - podkreślił Reverter prezentując wyniki audytu. Tylko w sezonie obrachunkowym 2020/21 Barcelona poniosła stratę w wysokości 481 mln euro.
Przychody się załamały, a ograniczenie wydatków nie było możliwe. W porównaniu z wcześniejszym sezonem nakłady wzrosły o 19 procent, a przychód był niższy od 26 proc. - wskazał dyrektor generalny, według którego wyjście z kryzysu finansowego zajmie pięć lat.
Klub zarobił mniej niż zwykle przede wszystkim ze względu na zamknięcie z powodu pandemii COVID-19 stadionu Camp Nou, klub sprzedał dużo mniej pamiątek i gadżetów wskutek ograniczenia ruchu turystycznego, a po dość wczesnym odpadnięciu z Ligi Mistrzów - w 1/8 finału - spadł zysk z praw telewizyjnych.
Nowy prezes Joan Laporta już w sierpniu poinformował, że Barcelona jest winna innym podmiotom 1,35 mld euro, a Reverter potwierdził tę kwotę.
Jak wynika ze sprawozdania finansowego, w ciągu ostatnich pięciu lat wydatki na pensje w klubie wzrosły o 61 procent, a gdyby na obecny sezon pozostała ta sama kadra zawodników, co w poprzednim, to wydatki na wynagrodzenia przekroczyłyby wszystkie klubowe przychody. Stąd m.in. decyzja o nieprzedłużeniu umowy z ikoną Lionelem Messim, który występował w Barcelonie przez 17 lat.