Wynik jest dobry, ale byłby inny przy właściwych decyzjach – powiedział dziennikarzom Klopp.
Trener Liverpoolu miał przede wszystkim pretensje o to, że arbiter nie pokazał czerwonej kartki (lecz żółtą) Kane'owi za faul w pierwszej połowie na Andym Robertsonie. Według Niemca, rywal mógł złamać jego piłkarzowi nogę.
Co ciekawe, w 77. minucie - już przy stanie 2:2 - właśnie Robertson zobaczył czerwoną kartkę za brzydki faul na przeciwniku.
Czerwona kartka Robertsona dowiodła, że VAR działa, ponieważ myślałem, że może nie było ich na swoich stanowiskach - przyznał ironicznie Klopp.
Zarówno Kane, jak i Robertson, zdobyli tego dnia po jednej bramce. Ponadto gole strzelili Heung-Min Son dla gospodarzy i DiogoJota dla Liverpoolu.
Zespół Kloppa był tego dnia osłabiony. Z powodów związanych z COVID-19 nie mogli zagrać Thiago Alcantara, Virgil van Dijk, Fabinho i Curtis Jones.
Wcześniej w niedzielę broniący tytułu i prowadzący w tabeli Manchester City wysoko pokonał na wyjeździe Newcastle United 4:0. Natomiast zajmująca trzecie miejsce Chelsea Londyn tylko zremisowała bezbramkowo na wyjeździe z Wolverhampton Wanderers.
"The Citizens" mają 44 punkty i o trzy wyprzedzają wicelidera Liverpool. Chelsea zgromadziła 38 pkt. Tottenham, który ma jeszcze trzy mecze zaległe, zajmuje siódmą lokatę - 26 pkt.
W ten weekend odbyły się łącznie tylko cztery z 10 planowanych spotkań Premier League. Pozostałe przełożono ze względu na dużą liczbę zakażeń COVID-19. Także Chelsea nie chciała grać w niedzielę, ale organizator rozgrywek nie udzielił zgody na odwołanie meczu z "Wilkami".