"Real się potknął i traci dystans do Barcelony" - napisała tuż po końcowym gwizdku gazeta sportowa "Marca".
Obrońcy tytułu z trzech ostatnich spotkań ligowych wygrali tylko jedno, stracili pięć punktów i właśnie tyle dzieli ich od prowadzącej w tabeli "Barcy". Pewnym usprawiedliwieniem dla podopiecznych trenera Carlo Ancelottiego może być napięty terminarz, ale drużyna ze stolicy Katalonii miała podobny. W przypadku "Królewskich" kalendarz tylko przyspieszy, bo w lutym czeka ich udział w klubowych mistrzostwach świata.
Z kolei Barcelona pokonała w sobotę na wyjeździe Gironę 1:0 i było to jej trzecie z rzędu zwycięstwo w najmniejszych możliwych rozmiarach. Wcześniej takim samym wynikiem wygrała w La Liga z Atletico Madryt i Getafe. We wszystkich tych meczach z powodów dyscyplinarnych polski napastnik pauzował.
Podobnie jak z Getafe w minioną niedzielę, jedynego gola dla zespołu prowadzonego przez Xaviego Hernandeza uzyskał Pedri. W 61. minucie 20-letni pomocnik wykorzystał dogranie Jordiego Alby z lewej strony i bez kłopotu skierował piłkę do pustej bramki.
Pedri pojawił się na boisku w 26. minucie, kiedy zastąpił kontuzjowanego Ousmane'a Dembele. Pod nieobecność Lewandowskiego Francuz był z kolei strzelcem jedynego gola w starciu z Atletico.
Polak został zawieszony na trzy spotkania ze względu na czerwoną kartkę i niesportowe zachowanie w meczu z Osasuną Pampeluna 8 listopada (2:1). "Lewy" będzie mógł wystąpić już w środę, gdy "Duma Katalonii" rozegra zaległe spotkanie z Betisem Sewilla.
Dzień później Real podejmie Valencię.
Barcelona ma 47 punktów i o pięć wyprzedza Real. Trzy "oczka" mniej od stołecznej drużyny ma jej niedzielny rywal z Kraju Basków. Real Sociedad pozostaje niepokonany w lidze od 30 października. Czwarte w tabeli z 34 pkt jest madryckie Atletico (1:0 z Osasuną Pampeluna).