Doświadczona zawodniczka nie wyobraża sobie życia bez synka. "Kiedy wyjechałam do Chin na cykl turniejów Word Grand Prix, nie zabrałam Julka ze sobą. Jak się potem okazało, dla tak małego dziecka było to zbyt długie rozstanie z matką. Kiedy wróciłam do domu, Julek mnie nie poznał. Byłam w ogromnym szoku" - wyznała serwisowi reprezentacja.net.

Reklama

Kiedy Świeniewicz pojechała na mistrzostwa Europy, to zostawiła Julka pod opieką niańki. Ale opiekunka zwolniła się po mistrzostwach, na których "Złotka" zajęły czwarte miejsce.

"Bardzo mi zależy na grze w kadrze. Dlatego wciąż jeszcze gram, bo liczyłam, że z tą drużyną, z tymi dziewczynami, pojedziemy do Pekinu, tam spróbujemy zdobyć medal i przywieść go do Polski. Nie będę jednak mogła pomóc zespołowi, jeśli nie będę mieć pewności, że mój synek ma najlepszą opiekę pod słońcem" - powiedziała Dorota Świeniewicz.