PGE Skra Bełchatów - Zaksa Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:16, 23:25, 20:25, 25:21, 13:15).

W pierwszym secie od stanu 5:5 siedem kolejnych punktów zdobyła PGE Skra i nie roztrwoniła tej przewagi. Gospodarze wygrali seta 25:16, a ostatni punkt zdobyli po zagrywce Kamila Kacprzaka, po której piłka trafiła w siatkę.

Reklama

Zupełnie inny przebieg miał drugi set, w którym wyrównana walka trwała do stanu 15:15. Później kibice znów obejrzeli serię siedmiu kolejnych punktów, lecz tym razem zdobyli je goście. Gospodarze zaczęli odrabiać straty od stanu 18:24, gdy na zagrywce pojawił się Jakub Jarosz. Zdobyli pięć punktów z rzędu, lecz w ostatniej chwili Zaksa uratowała się od gry "na przewagi" i wygrała 25:23.

Goście dobrą grę kontynuowali w trzecim secie. Na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:5. Na drugiej mieli już cztery punkty przewagi. Po ataku Roberta Szczerbaniuka mogli się cieszyć ze zwycięstwa 25:20.

Czwartą partię PGE Skra wygrała po emocjonującej walce 25:21. W decydującym secie gospodarze objęli prowadzenie 3:0, jednak Zaksa doprowadziła do remisu 5:5 i od tego momentu nieustępliwa walka trwała o każdy punkt. Prowadzenie zmieniało się kilka razy, a na tablicy wyników najczęściej był remis. Więcej zimnej krwi w nerwowej końcówce zachowali gracze z Kędzierzyna-Koźla, który wygrali seta 15:13 i cały mecz 3:2. Ostatni punkt w meczu atakiem ze środka zdobył Szczerbaniuk.

Reklama