We własnej hali jastrzębski zespół wygrał 3:2, a zgodnie z regulaminem przy wyrównanym stanie meczów o awansie decyduje rozgrywany do 15 punktów lub dwupunktowej przewagi tzw. złoty set.
Na losach pierwszego spotkania zaważyła dobra dyspozycja rezerwowych, co przyznał szkoleniowiec jastrzębian Lorenzo Bernardi. Grę "pociągnął" w Jastrzębiu zwłaszcza Słoweniec Mitja Gasparini. O jego silnej zagrywce pamiętali przed rewanżem rywale. Z kolei o roli zagrywki i przyjęcia w grze gości świadczył przebieg wtorkowego, przedpołudniowego treningu. Włoski trener praktycznie kazał się skupić swoim graczom tylko na tych dwóch elementach siatkarskiego rzemiosła.
Jastrzębianie nie chcieli pozwolić Belgom na doprowadzenie do "złotego seta", a gospodarze zdawali sobie sprawę z presji, jaka na nich ciąży.
"Pojedynek w Polsce był dla nas wielkim rozczarowanie. Jeśli dziś zagramy tak samo, to do Włoch pojedzie zespół z Jastrzębia" - przestrzegał przed meczem menedżer Noliko Theo Goyens. Belgowie zaprezentowali się zdecydowanie lepiej niż przed tygodniem, ale losów dwumeczu nie odwrócili.
Wszystkie bilety - w cenie 18 euro - zostały sprzedane kilka dni wcześniej i na widowni hali Lotto Dome w Maaseik zasiadł we wtorkowy wieczór komplet trzech tysięcy kibiców, którzy od początku nie żałowali gardeł i rąk, by wspierać swoich ulubieńców.
Być może ten żywiołowy doping spowodował, że wicemistrzowie Polski zaczęli mecz bardzo nerwowo - przegrywali 1:5, gdy ich trener poprosił o przerwę. Niewiele jednak pomogła i po chwili gospodarze prowadzili 8:2, a przy wyniku 11:3 dla najlepszej drużyny belgijskiej Bernardi wziął drugi "czas".
Gospodarze byli lepsi pod każdym względem i bez problemu wygrali pierwszego seta, pozwalając przyjezdnym na zdobycie zaledwie 12 punktów.
W drugiej partii na trybunach trwał karnawał, a na parkiecie "egzekucja" jastrzębian. Potwierdziła się teza o znaczeniu zagrywki i przyjęcia. Lepiej przygotowani byli pod tym względem zawodnicy Noliko, którzy dołożyli jeszcze skuteczną obronę.
Wyrównana walka trwała w trzecim secie. Gospodarze zaczęli się mylić, a po polskiej stronie siatki przestał panować chaos. W efekcie przy stanie 16:17 o przerwę poprosił szkoleniowiec Noliko Vital Heynen. Kiedy było 22:23 sytuacja się powtórzyła. Po tych poradach jego siatkarze wygrali 25:23 i doprowadzili do "złotego seta".
W nim zaczęły się dopiero prawdziwe emocje. Mistrzowie Belgii sprawiali wrażenie zdenerwowanych, a goście z Polski spróbowali ataku środkiem, bloku i prowadzili 7:5. 9:6, 12:9. Niesieni "latynoskim" dopingiem gospodarze odrabiali straty (11:12, 12:13), by w końcu doprowadzić do remisu po 13, a po tej akcji Lorenzo Bernardi rwał włosy z głowy wściekły na arbitrów, którzy dostrzegli, że dotknęła palców blokujących jastrzębian.
Przy 15:14 dla Jastrzębskiego serwującemu Słowakowi Divisowi sędziowie odgwizdali błąd dotknięcia linii. Następne dwie akcje jednak należały do gości, a mecz skończył skutecznym atakiem Mitja Gasparini. Kibice nagrodzili siatkarzy oklaskami na stojąco.
Turniej finałowy zostanie rozegrany w dniach 26-27 marca w Bolzano. Gospodarzem będzie broniąca tytułu drużyna Trentino BetClic.
Noliko: Yannick van Harskamp, Dragan Radovic, Jelte Maan, Kevin Klinkenberg, Niels Klapwijk, Jo van Decraen, Bert Derkoningen (libero) oraz Mory Sidibe, Andre Luiz Eloi, Dennis Deroey
Jastrzębski Węgiel: Grzegorz Łomacz, Lukas Divis, Igor Yudin, Łukasz Polański, Bartosz Gawryszewski, Benjamin Hardy, Paweł Rusek (libero) oraz Mateusz Przybyła, Marcin Wika, Mitja Gasparini, Maciej Pawliński, Grzegorz Pająk.