Siatkarze Jastrzębskiego Węgla pokonali brazylijski zespół Sesi Sao Paulo 3:2 (25:23, 18:25, 19:25, 25:13, 15:13) w półfinale klubowych mistrzostw świata w Dusze. W piątkowym finale (godz. 18.00 czasu polskiego) zagrają ze zwycięzcą meczu Zenit Kazań - Trentino Diatec.

Reklama

Jastrzębski Węgiel wygrał w Dusze czwarty mecz i co najmniej powtórzy sukces Skry Bełchatów, która w klubowych mistrzostwach świata była druga. Od początku czwartkowego spotkania nerwowo było po obu stronach siatki. Widać było, że o żadnym "odpuszczaniu" jakiejkolwiek piłki nie ma mowy.

Trener jastrzębian Lorenzo Bernardi chodził cały czas obok boiska - czego wcześniej nie robił - podpowiadając swoim zawodnikom. Na parkiecie cały czas gra była wyrównana, a wynik bliski remisu. Na pewno górą byli za to polscy kibice na trybunach. Po skutecznym ataku Russela Holmesa polski zespół prowadził 21:19, a zakończył seta Rob Bontje.

Brazylijczycy, w większości znający się z kadry narodowej swojego kraju, zdecydowanie agresywniej zagrali w drugiej partii. Szybko wypracowali czteropunktową przewagę (8:4), co ożywiło grupkę ich sympatyków. Jastrzębianie popełnili kilka błędów. Sporne sytuacje wywoływały dyskusje zawodników, uspokajać musiał ich rosyjski sędzia Andriej Zenowicz. Sesi dyktowało do końca warunki gry i pewnie wygrało do 18.

Reklama

Wydawało się, że w trzeciej partii jastrzębianie zdołają "odskoczyć" rywalom, bo zaczęli od prowadzenia 2:0, Później było już gorzej. Niewiele pomogła zmiana rozgrywającego - Brian Thornton za Raphaela Margarido - i dwa czasy wzięte przez trenera Lorenzo Bernardiego. Brazylijskie ataki środkiem okazały się skuteczne.

W czwartym secie przy stanie 7:5 doszło do dramatycznie wyglądającej sytuacji - atakujący Sesi Murilo spadł na nogi blokującego Zbigniew Bartmana. Przyjmujący jastrzębian, choć z grymasem bólu na twarzy - mógł jednak kontynuować grę. Grę, w której Polacy postawili "mur" po swojej stronie siatki. Klubowi mistrzowie Ameryki Południowej nie mogli sobie z tym poradzić. Zdobyli tylko 13 punktów.

W tie-breaku trwało bombardowanie zagrywkami obu stron. Brazylijczycy prowadzili 9:6 i ... popełnili trzy proste błędy. W efekcie jastrzębianie wyrównali, a po silnym ataku Michała Łasko zapewnili sobie grę w piątkowym finale.