O jedno miejsce premiowane awansem na igrzyska w Tokio rywalizować będzie osiem reprezentacji. W grupie A rywalkami biało-czerwonych, oprócz Bułgarek, będą Niderlandki oraz Azerki. W grupie B wystąpią Turcja, Belgia, Niemcy i Chorwacja.
W poniedziałek wszyscy uczestnicy zawodów trenowali na boisku meczowym hali Omnisport. To wielofunkcyjny komplet sportowy, ale arena siatkarskich zmagań została zlokalizowana w środku toru kolarskiego. Kibice zasiądą na jednej głównej, stałej trybunie oraz trzech tymczasowych wokół boiska, które zostały zamontowane na czas turnieju.
Martwi mnie trochę, że mieliśmy tak mało okazji do potrenowania w tej hali. Dziś byliśmy w niej tylko przez godzinę, a wcześniej trenowaliśmy w sali obok. Ta główna hala jest faktycznie dość nietypowa, oświetlenie na niej jest specyficzne. Trajektoria lotu piłki podczas zagrywki jest zupełnie zmieniona, często piłkę podnosi. Myślę, że właśnie to rozstawienie trybun ma na to wpływ - powiedział PAP Nawrocki.
Ten obiekt okazał się jednak sprzymierzeńcem biało-czerwonych w maju ubiegłego roku podczas jednego z turniejów Ligi Narodów. Polki wówczas pokonały po 3:1 ekipę gospodarzy i Bułgarię, czyli najbliższe grupowe rywalki. Do tego jeszcze dołożyły wygraną nad Brazylią (3:2).
To już jest zupełnie inna historia i do Ligi Narodów nie możemy absolutnie wracać. Zespoły Bułgarii i Holandii przystąpią do turnieju w innych składach, natomiast jakieś doświadczenie z tej hali mamy - zaznaczył selekcjoner.
Kapitan reprezentacji Agnieszka Kąkolewska dodała, że stawka najbliższych zawodów też będzie zupełnie inna.
Oczywiście, że chciałybyśmy powtórzyć tamte wyniki, ale to jest turniej o inną stawkę i będą nam wszystkim towarzyszyć znacznie większe emocje. Z drugiej strony uważam, że jesteśmy mocniejszym zespołem niż pół roku temu. Najważniejsze, że nastroje są pozytywne, wiemy, o co walczymy - podkreśliła.
Wtorkowe spotkanie z Bułgarią może okazać się kluczowe w walce o półfinał, do którego awansują po dwa najlepsze zespoły z obu grup. Nawrocki zauważył jednak, że na ten mecz patrzy w zupełnie innych kategoriach.
Nie podchodzę do tego spotkania w ten sposób. To jest nasz pierwszy i w tej chwili najważniejszy przeciwnik. Szkoda tylko, że akurat mecz otwarcia przytrafił nam się z Bułgarią, bo może łatwiejsze wejście w turniej byłoby dla nas korzystniejsze. Z drugiej strony tak naprawdę nie ma tu drużyny, na której z góry można dopisywać punkty. Każdy tu przyjechał ze swoimi marzeniami i każdy chce awansować - podsumował szkoleniowiec.
Mecz Polski z Bułgarią rozpocznie się we wtorek o godz. 16. Kolejne spotkania Polki rozegrają z "Pomarańczowymi" (czwartek, godz. 19.30) i Azerkami (piątek, godz. 19.30). Turniej potrwa do 12 stycznia.
Awans na igrzyska ma już zapewnionych siedem reprezentacji: Japonia (gospodarz) oraz Stany Zjednoczone, Włochy, Brazylia, Rosja, Chiny i Serbia.