W sobotę górą byli Chińczycy - wygrali 3:1. Dziś lepsi okazali się nasi siatkarze, ale łatwo nie było. Wygraliśmy dopiero w tie-breaku.
Polska - Chiny 3:2 (24:26, 25:15, 22:25, 25:19, 15:12)
Polacy rozpoczęli mecz w składzie: Pliński, Kurek, Wika, Kadziewicz, Woicki, Gierczyński - Gacek.
Na początku pierwszego seta uzyskaliśmy czteropunktową przewagę, ale na pierwszej przerwie technicznej przegrywaliśmy 7:8. Później było troszkę lepiej - na drugiej przerwie prowadziliśmy dwoma punktami, ale mimo tego w tej partii to Chińczycy okazali się lepsi i wygrali 26:24.
Drugi set rozpoczął się po mysli naszych zawodników. Wychodziło nam w zasadzie wszystko i na pierwsza przer techniczą zeszliśmy z przewagą 8:2. Taką przewagę ciżęko byłoby zmarnowac i podopieczni trenera Lozano wygrali tego seta 25:15.
W trzeciej partii Chińczycy wzięli sie ostro do pracy i tym razem to oni wygrali 25:22. Jednak od początku czwartego seta Polacy poczuli wiatr w skrzydłach i na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:11 i wygrali ostatecznie 25:19.
Początek tie-breaka to gra punkt za punkt. Po ataku Gierczyńskiego odskoczyliśmy na dwa "oczka" 8:6. Chińczycy odrobili jednak straty - 8:8, ale w końcówce świetną grą popisał się Mariusz Wlazły i ostatecznie wygraliśmy 15:12.
Z Hangzhou Polacy udadzą się do Japonii, gdzie w sobotę i niedzielę rozegrają dwa mecze trzeciej rundy z reprezentacją tego kraju.