"Trójkolorowi" po raz pierwszy w historii zdobyli medal olimpijski i to od razu złoty. W drodze po tytuł w ćwierćfinale wyeliminowali Polaków, wygrywając 3:2, a w półfinale pokonali Argentyńczyków 3:0. Rosjanie po raz piąty stanęli na podium. Wcześniej zdobyli złoto w Londynie (2012), srebro w Sydney (2000) oraz dwa brązy - w Atenach (2004) i Pekinie (2008).

Reklama

Spotkanie finałowe miało wiele zwrotów akcji i niezwykłą dramaturgię. W fazie grupowej to właśnie po nieoczekiwanej wygranej nad Rosjanami (3:1) Francuzi dostali "drugie życie", bowiem jedną nogą byli już poza turniejem.

Siatkarze rosyjscy, pomni złych doświadczeń ze spotkania grupowego, do finałowego starcia podeszli mocno zdeterminowani i skoncentrowani. Pierwszy set miał jednak niezwykłą końcówkę – Francja choć przegrywała już 18:22, zdołała przechylić szalę na swoją korzyść. Niesamowitymi zagrywkami popisał się Antoine Brizard, dwukrotnie skutecznie zaatakował Earvin N’Gapeth i "Trójkolorowi" wygrali 25:23.

Rosjanie się obudzili

Rosjanie poczuli się niczym bokser posłany na deski. Nim doszli do siebie, przegrywali już 0:2 i 10:13 w trzeciej partii. Zdołali jednak wrócić do meczu, w ataku nie mylił się Maksym Michajłow oraz wprowadzony w trzecim secie Jarosław Podlesnych. W końcówce gra Francuzów trochę się posypała, którzy dość gładko przegrali ostatnie akcje.

W czwartym secie w rosyjskiej ekipie rozegrał się Jegor Kliuka, który kończył piłki w decydujących momentach. Wprawdzie po ataku N’Gapetha było już tylko 22:21 dla RKO, lecz podopieczni fińskiego trenera Tuomasa Sammelvuo znów dominowali w najważniejszych fragmentach.

Tie-break początkowo przebiegał pod dyktando Rosjan, ale potem zespół prowadzony przez Laurenta Tillie odrobił straty. Przy stanie 11:11 Jean Patry wygrał sytuacyjną piłkę, a za moment zaserwował asa. Po chwili kiwka Brizarda zaskoczyła Rosjan, a przy pierwszym meczbolu atak Michajłowa nie trafił w boisko.

Finałowy pojedynek w Tokio był ostatnim Tilliego w roli selekcjonera Francji. Jego następcą po igrzyskach zostanie słynny Brazylijczyk Bernardo Rezende.