Podopieczne Jacka Nawrockiego pewnie wygrały trzy pierwsze spotkania w mistrzostwach Starego Kontynentu. W bułgarskim Płowdiw pokonały Niemki 3:1, Greczynki 3:0 i Czeszki 3:1. Zdaniem Matlaka trudno ocenić postawę biało-czerwonych w turnieju.
Materiał nie jest jednak obiektywny, bowiem cała trójka przeciwników jest niżej w rankingu. Nie umniejszam tych trzech zwycięstw, lecz graliśmy ze słabszymi zespołami. Nawet przy naszej mało szalonej dyspozycji, musieliśmy sobie dać radę. Tym bardziej, że w szeregach rywali nie było jakichś większych indywidualności. Może Niemki są jeszcze na podobnym poziomie do nas, ale ten mecz wygraliśmy nie przez jakąś naszą dobrą dyspozycję, ale dzięki błędom rywalek - ocenił Matlak.
Stysiak gwiazdą zespołu
Szkoleniowiec, który przez wiele lat był związany z Naftą Piła (później Farmutil i PTPS), przyznał, że udany początek to przede wszystkim zasługa jednej siatkarki - Stysiak.
Widać, że Magda jest gdzieś daleko z przodu zespołu, jest to bez wątpienia wybijająca się osoba. Mając w składzie jedną taką zawodniczkę, która ma takie, a nie inne możliwości, a możliwości fizyczne ma niesamowite, można wygrywać mecze. Bo nie da się ukryć, że to dzięki niej mamy te trzy zwycięstwa. Niestety, za nią jest już tylko szare tło. Trudno powiedzieć, że mamy wielki zespół, skoro jedna siatkarka robi około 30 punktów, a pozostałe po sześć, osiem - stwierdził.
Jak dodał, z wymagającymi przeciwnikami Stysiak bez wsparcia koleżanek może już nie pociągnąć drużyny do zwycięstwa.
Dobrze, że jest taka zawodniczka, która robi tyle punktów i można oprzeć na niej grę. Bardzo niedobrze natomiast, że między nią, a resztą zespołu jest taka "dziura", którą w meczach z bardziej wymagającymi rywalami będzie trudno załatać. Nawet jej możliwości, które są decydujące na tym etapie turnieju, nie wystarczą na najlepsze drużyny w Europie. Jedna Magda wówczas nie wystarczy, bo ma dopiero 20 lat i psychikę 20-letniej dziewczyny. Kiedyś w końcu zacznie się "łamać" i ktoś będzie musiał ją wesprzeć. Ale póki co, chętnych nie widzę. Martwi mnie to, że zawodniczki grające w reprezentacji od kilku lat nie robią jakichś wielkich postępów. To nie są osoby, na które można by liczyć w kluczowych momentach - zauważył.
Bałagan na boisku
Matlak nie ukrywa, że brakuje mu pewnej regularności i przewidywalności w grze polskiej reprezentacji.
Nigdy nie wiem, co za chwilę będzie się działo na boisku, bo jest bałagan i galimatias. Nie jest to poukładana gra. Zresztą mam takie wrażenie, że trener wciąż szuka optymalnego i najlepszego ustawienia. Każde z nich ma jednak swoje mankamenty - podkreślił.
W reprezentacji nie ma liderki
Były selekcjoner kadry, który w 2009 roku zdobył brązowy medal mistrzostw Europy, zwrócił uwagę na małe doświadczenie rozgrywających. Jego zdaniem widoczny jest brak liderki reprezentacji i jednej z najlepszych na świecie rozgrywających Joanny Wołosz.
Tu nawet nie chodzi tylko o rozegranie, ale Wołosz miała przede wszystkim autorytet na boisku i poza nim. Szkoda, że nie gra, bo jestem przekonany, że ten zespół byłby też bardziej odpowiedzialny i można by też było więcej od niego wymagać. Tu na rozegraniu mamy Katarzynę Wenerską, która dopiero w wieku 28 lat debiutuje w kadrze i tak naprawdę kontuzja Marty Krajewskiej wymusiła jej powołanie. Z kolei Julka Nowicka od trzech lat jest już w tej reprezentacji, ale też nigdy nie była pierwszym wyborem dla trenera. Ciężko bowiem prowadzić drużynę, przed którą stoją nawet medalowe oczekiwania, kiedy doświadczenie zawodniczek na tej pozycji jest prawie żadne - podsumował szkoleniowiec.
Biało-czerwone na zakończenie fazy grupowej zagrają w poniedziałek z Hiszpanią i w środę z Bułgarią. Mistrzostwa rozgrywane są w czterech krajach - Serbii, Chorwacji, Rumunii i Bułgarii z udziałem 24 reprezentacji.