Biało-czerwoni we wtorkowy wieczór pokonali w Gdańsku w efektownym stylu "Sborną" 3:0. Ten mecz miał mi dać wyjaśnienie moich środowych planów - czy udam się tego dnia do ojczystej Belgii, czy do Katowic. Taka była różnica. Oczywiście, jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa, ale jeszcze bardziej ze stylu gry. To była praca zespołowa. Zawodnicy świetnie się spisali, kibice również. Wiem, że pierwsi mieli frajdę z tego, że byli wczorajszego wieczora w Ergo Arenie i mam nadzieję, że drudzy również - zaznaczył Heynen.

Reklama

Kibice pomogli w zagrywce

Jego podopieczni w pierwszym i trzecim secie wyraźnie dominowali nad wicemistrzami olimpijskimi z Tokio. Tylko drugi był bardziej zacięty i zakończył się grą na przewagi.

Był "flow", który mieliśmy już w poprzednim meczu. Tylko w drugim secie pojawiła się chwila wątpliwości, ale potem znów było dobrze. Powiedziałem przed tym spotkaniem chłopakom, że to moment na świetny dzień siatkówki - wspominał szkoleniowiec.

W pojedynku ze słynącymi z opartej na sile gry Rosjanami biało-czerwoni dobrze prezentowali się na zagrywce, którą często odrzucali rywali od siatki.

Ten element wychodził nam tak dobrze nie dlatego, że trenowaliśmy go przez godzinę, ale dlatego, że 10 tys. osób zaczęło skandowało za plecami zawodników "Bieniu", "Leon" czy "Kuba". Wówczas zaczynasz lepiej serwować - stwierdził Belg.

Przy pytaniu, czy jego zespół zagrał idealnie w tym pojedynku, trener mistrzów świata zaprzeczył.

Nie gramy dobrze, ale walczymy. Planem była walka i wykrzesanie energii. Tak było i we wtorek, i w meczu 1/8 finału z Finlandią. A może zaczęliśmy już grać dobrze? - zastanawiał się.

Trener dumy z podopiecznych

Kolejnego rywala Polaków wyłoni środowe spotkanie w Ostrawie między Czechami i Słoweńcami. Z tą drugą ekipą, która w poprzedniej edycji ME zdobyła srebro, przegrali oni wówczas właśnie w półfinale, który rozgrywany był w Lublanie. Teraz zmagania w fazie medalowej toczyć się będą w weekend w Katowicach.

Zobaczymy, z kim się wtedy zmierzymy. Mamy kilka dni na przygotowanie do tego meczu. Przed wtorkowym mieliśmy drobne problemy i staraliśmy się ich nie powiększyć. Z kimkolwiek zagramy w półfinale, to będzie grał dobrą siatkówkę. Jeśli będą to Słoweńcy, to będzie inaczej niż poprzednio, bo teraz to oni przylecą do Polski, a nie my do nich - zwrócił uwagę Heynen.

Reklama

Tegoroczny czempionat Starego Kontynentu rozgrywany jest w cieniu niedawnych igrzysk w Tokio. Biało-czerwoni - choć byli jednym z faworytów - nie zdołali przełamać "klątwy ćwierćfinału" w zmaganiach olimpijskich, co było dla nich wielkim zawodem.

Jesteśmy jedyną reprezentacją z tych, które brały udział w igrzyskach i dotarły teraz do półfinału ME. Szanse na to mają jeszcze dziś Włosi, ale my jako jedyni zrobiliśmy to w składzie, w którym byliśmy w stolicy Japonii. Po dużym rozczarowaniu olimpijskim walka i gra na takim poziomie - chłopakom należą się brawa. Jestem z nich bardzo dumny. Od takiego rozczarowania do takiego poziomu - to niesamowite. Na to trzeba zwrócić uwagę, bo znacznie łatwiej było się poddać i powiedzieć po igrzyskach "to kiepski sezon, wracamy do domu" - przekonywał trener Polaków.