W niedzielę biało-czerwoni wywalczyli w Katowicach brąz po zwycięstwie nad Serbami 3:0. Dzień wcześniej drogę do finału zamknęła im porażka ze Słoweńcami 1:3.

We wzruszającym wpisie na Twitterze selekcjoner podsumował udział Polaków w Euro:

Reklama

Zawsze lepiej jest zakończyć turniej zwycięstwem. Czerpałem radość przez większość czasu, gdy patrzyłem dziś na grę moich zawodników od początku spotkania. Oni mieli naprawdę frajdę z gry - uśmiechali się, byli szczęśliwi, ale i skupieni. To było dla mnie bardzo ważne i to było takie "wow", po tym jak bardzo byliśmy przybici wczoraj wieczorem. Dziś musieliśmy wrócić do tej hali i znów grać przeciwko świetnemu zespołowi. Powiedziałem dziś chłopakom tylko jedno - musimy pokazać samym sobie, że jesteśmy świetnym zespołem. Wczoraj walczyliśmy - dwa sety skończyły się blisko granicy 40 pkt. Gra mogła być lepsza, ale tak się zdarza. Jestem zadowolony z tego, jak walczyliśmy wtedy i dziś - podsumował Heynen po meczu o brąz.

Zakończony w niedzielę czempionat Starego Kontynentu był ostatnią imprezą w ramach kontraktu tego szkoleniowca na prowadzenie biało-czerwonych. Zapytany o plany na najbliższe dni odparł, że poniedziałek zamierza spędzić w Polsce ze swoimi córkami.

Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna będę miał czas, by spędzić dzień z moimi dziećmi. Potem prawdopodobnie pojadę do domu, a potem - od wtorkowego ranka czy jakoś tak - po raz pierwszy w moim życiu nie będę miał pracy - stwierdził.

Głównym celem Polaków w tym sezonie i głównym celem postawionym przed Belgiem, który jest ich szkoleniowcem od 2018 roku, było zdobycie medalu olimpijskiego. Jego zawodnicy jednak odpadli latem w Tokio w ćwierćfinale. Jeszcze w sierpniu prezes PZPS Jacek Kasprzyk w jednym z wywiadów przekazał, że umowa trenera nie zostanie automatycznie przedłużona i musiałby on ponownie stanąć do konkursu na to stanowisko. Heynen już kilkakrotnie sugerował, że to mało realny scenariusz i powtórzył to w niedzielę.

Jeśli zrealizowałbym cel, to moglibyśmy dyskutować o pozostaniu. Nie jestem gościem, który powie "Hej, zacznijmy od początku". Jeśli będą jakieś wyraźne sygnały, to może zostanę, ale bardzo wątpię w taki scenariusz. Przeżyłem tu fantastyczny czas. Czasem trzeba stwierdzić "Wow, było super”. Zawsze będę pamiętał ten ostatni medal - podkreślił.

Dopytywany przez dziennikarzy, czy naprawdę nie bierze obecnie pod uwagę dalszej współpracy z Polakami, odparł, że szanse na to są bardzo małe.

Reklama

Nie jestem człowiekiem, który mówi kategorycznie "tak" lub "nie" i wyznaje zasadę "wszystko albo nic", ale w tym momencie nie widzę takiej możliwości. Czasem przychodzi taki moment, by odejść. To właśnie jest ten czas. To nie jest jeszcze oficjalne. Nawet nie wiem, kiedy dokładnie kończy się mój kontrakt, bo nigdy nie czytam moich umów - rzucił z uśmiechem.

Na pytanie, czy dostał propozycje z innych federacji, odparł ze śmiechem, że nikt go nie chce.

Jeśli ma się najlepszą robotę na świecie, bo rola trenera reprezentacji Polski siatkarzy jest taką i nie mogę sobie wyobrazić lepszej, to nie myśli się o innych opcjach. Nie myślałem więc na razie o nich - stwierdził.

Przyznał, że gdyby jego drużyna osiągnęła swój cel w turnieju olimpijskim, to brązowy krążek ME byłby czymś wspaniałym.

Nie osiągnęliśmy jednak tego celu. Widzę za sobą cztery wspaniałe lata. Ok, jeden sezon wypadł nam z powodu COVID-19. W pierwszym roku zdobyliśmy jeden medal, a w następnych dwa czy trzy. To niezły wynik. Żaden zespół na świecie nie radził sobie w ostatnich latach tak dobrze jak Polska. Ustabilizowała się w czołówce, a to duża rzecz. Najbardziej w okresie mojej pracy z biało-czerwonymi boli oczywiście brak medalu w Tokio - podsumował trener, który w 2018 roku sięgnął z biało-czerwonymi po mistrzostwo świata.

Jako powód do największej dumy z kolei wskazał fakt, iż żaden z siatkarzy nie odmówił mu gry w drużynie narodowej.

Każdy miał też wiele frajdy z bycia członkiem tej drużyny. Jestem z tego najbardziej zadowolony. Mam świetne relacje z wieloma zawodnikami - ocenił.

Belg kilkakrotnie po ważnych turniejach brał mikrofon i przemawiał do polskich kibiców, których zawsze bardzo chwalił. W niedzielę też chciał to zrobić.

Tu nie wolno mi było jednak - nie wiem, dlaczego. Chciałem podziękować kibicom, ponieważ to też ich medal. Pomogli nam bardzo, również dziś. Po naszej udanej akcji czuliśmy ich wsparcie - podkreślił Heynen.

Polacy wywalczyli pod jego wodzą dwa brązowe medale ME - teraz i w poprzedniej edycji dwa lata temu.