Mecz we Włoszech trwał tylko 78 minut i zakończył się przekonująca wygraną mistrza Polski. W środę zespół trenera Andrei Gardiniego do awansu potrzebował dwóch wygranych setów i wykonał zadanie z nadwyżką.

Reklama

Gospodarze pierwsi pojawili się na rozgrzewce. Rywale zaczęli ostatnie przygotowania do gry prezentując kibicom spore techniczne umiejętności futbolowe.

Jastrzębska hala była w środowy wieczór wypełniona kompletem kibiców. Bilety zostały wyprzedane w ciągu trzech godzin. Od początku gospodarze mogli liczyć na bardzo głośny doping, przez który z trudem przebijał się dźwięk gwizdka sędziego i głos spikera.

W pierwszym secie, długo wyrównanym, goście objęli prowadzenie 15:11, 18:13. Sprawiający wrażenie bardziej zdenerwowanych od rywali mistrzowie Polski wyrównali po „asie” Trevora Clevenota, ale końcówkę przegrali na przewagi. Ostatni punkt atakiem zdobył Simone Anzani.

Reklama

Włosi w drugiej partii dalej prezentowali bardzo mocną zagrywkę. Gospodarze też nie wstrzymywali ręki, do czego zachęcali ich widzowie. Przy jednym z zablokowanych ataków znokautowany piłką został zawodnik Lube Marlon Yant i z krwawiącym nosem musiał opuścić boisko. Jastrzębianie znów zostali zmuszeni do odrabiania strat. Nie dali rady. Rozpędzeni Włosi okazali się ponownie lepsi.

Trzecia, także bardzo wyrównana partia przyniosła mnóstwo emocji kibicom, siatkarzom i trenerom. Ci ostatni mocno przeżywali każdą akcję przy linii bocznej. Chcący doprowadzić do „złotego seta” goście nie wykorzystali piłki meczowej, zespół trenera Andrei Gardiniego rozstrzygnął tę część przy swojej drugiej szansie, dzięki punktowej zagrywce Tomasza Fornala. „Chyba nikomu się nie spieszy do domu?” – pytał kibiców zgromadzonych w hali spiker i na pewno nikt nie żałował przyjścia na mecz. W czwartej odsłonie gospodarze zagrali na większym luzie, za to przeciwnikom niewiele się udawało. Ostatecznie pognębił ich Fornal trzema z rzędu asami. Wtedy wynik brzmiał już 20:13 i losy awansy były przypieczętowane.

W tie-breaku trenerzy pozmieniali składy, ale i tak lepsi okazali się mistrzowie Polski. Włochów nękał zagrywką Eemi Tervaportti, a skończył mecz atakiem Stephen Boyer.

Jastrzębski Węgiel w minionych dwóch edycjach LM przegrywał nie tyle z rywalami, ile z koronawirusem. W sezonie 2019/20 jastrzębianie wygrali grupę, pokonując m.in. dwukrotnie rosyjski Zenit Kazań. W ćwierćfinale mieli w marcu 2020 grać z włoskim Itasem Trentino, kiedy rywalizację przerwano z powodów sanitarnych. Rok temu jastrzębianie z powodu zakażeń w zespole nie pojechali na turnieje fazy grupowej do Berlina i Kazania, a efekcie zostali wyłączeni z rywalizacji.