W pierwszym secie olsztynianie prowadzili 20:17, ale po zaciętej końcówce przegrali 28:30. W drugim wyrównana walka trwała tylko do stanu 9:9, potem na boisku górowali już siatkarze z Opolszczyzny, którzy zwyciężyli 25:18. W trzeciej partii gospodarze, dzięki skutecznej grze w ataku, prowadzili 11:7, ale ZAKSA odrobiła straty, zwyciężając 25:20.

Reklama

"Jest jakoś tak, że nawet jak przegrywany, to zdajemy sobie sprawę z tego, że dalej jesteśmy w grze i potrafimy odwrócić losy seta. Jak widać, prezentujemy się jako drużyna bardzo dobrze. Czasami ciężar gry rozkłada się na wszystkich, czasami gra dwóch, trzech zawodników, a reszta wspiera drużynę w elementach, których nie widać. I chyba fajnie to wychodzi" - powiedział środkowy Zaksy Norbert Huber, który został MVP spotkania.

Wiedzieliśmy, z kim się mierzymy. Chcieliśmy walczyć, lecz tej walki nie było. Wydaje mi się, że to był główny powód naszej porażki. Musimy wyciągnąć wnioski na kolejne spotkania, bo są one jeszcze ważniejsze - ocenił z kolei atakujący Indykpolu Karol Butryn.

Reklama

Jak przyznał po meczu libero Indykpolu Jędrzej Gruszczyński, olsztynianie w pierwszym i trzecim secie pokazali, że tworzą na boisku kolektyw, ale w drugiej partii coś się w ich grze zepsuło.

W drugim secie byliśmy sfrustrowani tym, że przegrywamy, choć dobrze graliśmy, ale decydują detale, punkty zdobyte przy zagrywce. Mieliśmy chyba trochę problemów z przyjęciem. Wiedzieliśmy, że rywale dobrze zagrywają, bardzo różnorodnie. Na pewno musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania, żeby wygrywać z tymi najlepszymi, bo to jest nasz cel - przyznał.

Zauważył, że ZAKSA słynie z tego, że w pewnym momencie spotkania potrafi "włączyć drugi bieg". I z większością drużyn wygrywa w ten sam sposób; przeciwnik myśli, że jest blisko, a na koniec jest 0:3 i nie wiesz, co się stało - dodał Gruszczyński.

W ekipie olsztynian najwięcej punktów (16) zdobył w niedzielę Torey Defalco, dla gości - Huber (19).

Przed rozpoczęciem meczu w Iławie zawodnicy i kibice obu drużyn wyrazili solidarność z walczącą Ukrainą. Niebiesko-żółtą flagę wniosły na boisko dwie nastoletnie siatkarki - Złatosława z Iwano-Frankowska i Liza z Łucka. Obie trenują od niedawna w miejscowym klubie wraz z grupą rówieśników z Ukrainy, którzy schronili się w Polsce przed wojną.