Bez względu na to, czy skoczkowie skaczą według nowego czy starego systemu, Adam Małysz i tak nie jest jeszcze w stanie wspiąć się na podium. Polak, który przed tygodniem w Zakopanem był 5. i 4., a w niemieckim Oberstdorfie zajął 6. lokatę.

Reklama

Skoczek z Wisły, który w Niemczech skakał w nowym kombinezonie, po pierwszej kolejce dzięki skokowi na odległość 206,5 m plasował się na trzecim miejscu. O lokatę wyżej niż Simon Ammann i trzy niż Gregor Schlierenzauer. Niestety druga próba była o dziewięć metrów krótsza. Znów dały o sobie znać problemy z prędkością na rozbiegu (od Polaka wolniejszy był tylko Schlierenzauer) oraz błędy w chwili odbicia. Rywale się nie mylili, Ammann i Anders Jacobsen pofrunęli na odległość 210 m, a Robert Kranjec ze Słowenii – 214 m. Kolejna szansa na miejsce na podium, ostatnia przed igrzyskami w Vancouver, będzie już w środę w Klingenthal (kwalifikacje odbędą się jutro). Reszta biało-czerwonych niestety stanowiła tylko tło, żaden z polskich skoczków nie zakwalifikował się do finału.

Nowe zasady podzieliły skoczków

W Oberstdorfie skoczkowie skakali według nowego systemu liczenia not. Podobnie jak w czasie letniego grand prix, do każdego skoku były dodawane lub odejmowane punkty za siłę wiatru. Ostatecznego pomiaru dokonywano w momencie odbicia zawodnika z progu. Nowością jest wprowadzenie przepisu, że o obniżeniu belki mogą decydować wyłącznie sędziowie, a nie, jak to było latem, trenerzy. – Nowy system wprowadza przewidywalność. Konkurs będzie można rozegrać w czasie dwóch godzin, bez nieplanowanych przerw – powiedział norweski działacz Terje Lund.

Reklama

W środowisku zdania co do nowego systemu są podzielone. Mika Kojonkoski, fiński szkoleniowiec Norwegów, domagał się wprowadzenia nowego systemu jeszcze w tym sezonie. Simon Ammann, lider klasyfikacji generalnej, wolałby poczekać. – Nie wiem, czy to najlepszy system z możliwych. W sumie stary, a więc ten, który będzie obowiązywał podczas igrzysk, bardziej mi się podobał. Ale osobiście chciałbym, aby wprowadzono takie zasady, że ten, kto skacze najdalej, wygrywa konkurs. A żaden z tych systemów niestety tego nie gwarantuje – mówił Szwajcar.

Wypadek Koflera

W serii próbnej w niedzielę dramatycznie wyglądającemu wypadkowi uległ zwycięzca tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni Andreas Kofler. Austriak, jeden z głównych kandydatów do złota olimpijskiego, został zabrany karetką do kliniki. Według wstępnych informacji przekazanych przez trenera reprezentacji Aleksandra Pointnera, doszło do stłuczenia kręgosłupa i kolana. – Nie wygląda to najlepiej, ale na razie musimy poczekać na wiadomości ze szpitala. Andreas narzekał na ból w okolicach pleców i łydki – powiedział austriacki szkoleniowiec.

Na szczęście wypadek w Oberstdorfie nie wyeliminował Austriaka z walki o olimpijski medal. Kto wie, czy 25-latek nie powtórzy wyczynu Simona Ammanna sprzed ośmiu lat. Szwajcar tuż przed igrzyskami w Salt Lake City również uległ groźnemu wypadkowi podczas konkursu w Willingen. Zdołał jednak wrócić do pełni formy i na amerykańskich skoczniach nie miał sobie równych.