"Do poniedziałku wieczorem czekaliśmy na rozwój sytuacji. Gdyby była taka możliwość, Adam wsiadłby we wtorek rano do samochodu i przyjechał do Oberhofu. Rodzina jest ważniejsza, w końcu to nie są jakieś superprestiżowe zawody" - mówi "Faktowi" Łukasz Kruczek, drugi trener naszej reprezentacji.

Reklama

Nad tym, czy zajmujący drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix Małysz będzie mógł wystartować w konkursie w Oberhofie szkoleniowcy kadry, zastanawiali się od niedzieli. Decyzja wydawała się jednak oczywista. W zaistniałej sytuacji to, że Małysz straci szansę na piąte w karierze zwycięstwo w rywalizacji na igelicie, zupełnie przestaje się liczyć.

Ściąganie Adama na zawody byłoby bez sensu. Siedząc na belce i tak martwiłby się o teścia, a nie koncentrował na zbliżającym się skoku. "To naturalny odruch. Nie miałem nic przeciwko jego nieobecności tutaj. Dla nas te zawody to tylko element treningu, najważniejsza jest zima" - dodał szkoleniowiec polskiej kadry Hannu Lepistoe.

Czterokrotny mistrz świata jest bardzo związany z rodziną żony. To w spokojnym domu u teściów 10 lat temu Adam zamieszkał tuż po ślubie z Izą. Teraz jest to miejsce, gdzie jego żona i córka Karolina spędzają najwięcej czasu, gdy on walczy na skoczniach o kolejne wygrane - pisze "Fakt".

Reklama