Polski Związek Narciarski wystosowując odwołanie stał na stanowisku, że Kowalczyk w niedzielnym biegu nie przekroczyła obowiązujących przepisów. Nie zmieniła korytarza, ani też nie działała na niekorzyść innej zawodniczki.
Obradująca pod przewodnictwem Karla-Heinza Lickerta komisja odwoławcza biegów Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) utrzymała w mocy stanowisko jury, które w Davos po finale sprintu uznało, że Justyna Kowalczyk naruszyła zasady rywalizacji, za co ukarano Polkę przesunięciem z trzeciego na ostatnie, szóste miejsce oraz udzieleniem pisemnej reprymendy.
"Zapis wideo w oczywisty sposób pokazuje, że zawodniczka z numerem 18 (Justyna Kowalczyk) przy dojeżdżaniu do korytarza finiszowego najpierw zmierza do środkowego za zawodniczką z numerem 1 (Marit Bjoeregen). Biegaczka nr 8 (Kikkan Randall) przyspiesza i wchodzi w korytarz po prawej stronie. "18" zmieniła zdanie i zdecydowała się również zjechać na prawo korzystając z najlepszej linii. Po wejściu w tor "18" kontynuowała jazdę w prawo zamykając drogę i wybijając z rytmu biegaczkę z numerem 8, która zmuszona była zmniejszyć prędkość i zmienić tor na drugi po prawej stronie, za zawodniczką nr 1" - napisano w uzasadnieniu komisji odwoławczej FIS.
W każdych zawodach biegowych FIS, ich uczestnicy muszą przestrzegać regulaminu, który zabrania przeszkadzania, blokowania ciałem lub sprzętem rywala, nie podążania niewłaściwymi torami podczas wyprzedzania.
Podczas składania apelacji PZN zapłacił 500 franków szwajcarskich, które w przypadku negatywnej decyzji nie zostaną mu zwrócone.