W Finlandii obowiązuję zasada, że wysokość mandatu zależy od dochodów.
Kojonkoski, który najwyraźniej lubi szybką jazdę, przyłapany na wykroczeniu przez policjantów zeznał, że zarabia jako trener kadry skoczków Norwegii 3 tys. euro miesięcznie. Taka kwota urzędnikom wydała się zbyt niska. Ich dochodzenie wykazało, że Fin dostaje około 10 tys. euro.
Kojonkoski tłumaczył się przed sądem, że wyższa kwota dochodów to efekt bonusów za wyniki, nie zaś stałe miesięczne wynagrodzenie. Sąd uznał za wiarygodne jego tłumaczenie.
"Jestem niezmiernie szczęśliwy, że sąd mi uwierzył. Wzniosę za to toast szampanem" - powiedział Kojonkoski, który z uchylenia zarzutu cieszył się tak samo, jak ze srebrnego medalu swoich podopiecznych, zdobytego w konkursie drużynowym MŚ w Oslo na skoczni K95.