Przed dwoma laty Norweska Federacja Narciarska NSF zdecydowała, że każda dyscyplina zrzeszona w związku będzie sama zdobywać sponsorów i sama dysponować uzyskanymi środkami. Wcześniej wszystkie dochody z tego tytułu wpływały do wspólnej kasy NSF i były rozdzielane centralnie.

Reklama

Reprezentacja w biegach narciarskich po bardzo udanych zimowych igrzyskach olimpijskich w Vancouver w 2010 roku oraz mistrzostwach świata, które odbyły się w Oslo na przełomie lutego i marca, wyznaczyła sobie cel dochodów sponsorskich na nadchodzący sezon na poziomie 35 milionów koron (20 mln. złotych).

"Rezultat okazał się oszałamiający i w kilku przypadkach sponsorzy walczyli ze sobą o miejsca reklamowe jak na aukcji, zażarcie podbijając stawki. W ten sposób po raz pierwszy w historii posiadamy tak duże pieniądze do dyspozycji, a zaledwie 10 lat temu przed rozpoczęciem sezonu nie posiadaliśmy ani jednego sponsora" - powiedział przewodniczący komitetu biegów narciarskich przy NSF Hermod Bjoerkestoel.

"Dla NSF biegi narciarskie są obecnie maszynką do robienia pieniędzy. Pomimo, że sami dysponujemy naszymi finansami, to płacimy rodzaj podatku do kasy związku w wysokości 7,5 procent. NSF zarabia dodatkowo krocie na sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych" - dodał.

Główny sponsor reprezentacji koncern Aker, który przeznacza na nią 15 milionów koron rocznie (8,5 mln złotych) przedłużył w październiku swój kontrakt aż do olimpiady w Soczi w 2014 roku. Firma wyliczyła wartość reklamową swojego wkładu na 90 milionów koron (50 mln złotych) rocznie.

"W ten sposób myślą też inni sponsorzy, dla których finansowanie reprezentacji jest czystym zyskiem. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nie każdy następny sezon będzie kolejnym sukcesem sportowym i część z uzyskiwanych obecnie pieniędzy odkładamy na gorsze czasy" - powiedział Bjoerkestoel.

Pierwsze w tym sezonie zawody Pucharu Świata odbędą się 19 listopada w norweskim Sjusjoen.