Czy ostatnie treningi w Zakopanem dużo zmieniły? Mówił Pan, że jeśli skoczkowie będą w Pucharze Świata skakać tak jak tam, to…
To można być całkowicie spokojnym. Przede wszystkim to był bardzo udany trening, bo w roku zdarza się chyba jeden dzień, w którym można skakać w tak idealnych warunkach.

Reklama

Co się stało w drugim, nieudanym konkursie w Lillehammer?
Popełniliśmy bardzo dużo elementarnych błędów. Może żaden z zawodników nie popełnił tego samego, ale gdzieś z ciemnego pokoju wyszły koszmary i każdy popełnił największy błąd jaki mógł popełnić. Poza Stefanem Hulą, który po prostu skoczył normalnie. Nic rewelacyjnego, ale normalnie

Hula jest chyba rewelacją sezonu w polskim zespole? Po czterech mniej udanych latach nagle osiągnął świetną formę.
Ma dobrą powtarzalność. Jego piętą achillesową była niemożność przeniesienia udanych prób z treningu na konkurs. A ostatnio była taka sytuacja, że skoczył to samo co na treningach.

Czy kiedy zawody są opóźnianie, odwoływane lub przenoszone z jednej skoczni na drugą, to jest to dla Pana duży kłopot organizacyjny?
Skakanie na normalnej skoczni nie jest problemem. Natomiast zawodnicy są nastawieni na skakanie na dużym obiekcie, czekają na to, a tu trzeba skakać na mniejszej skoczni. A wiadomo, że tam jest gęsto, różnice są mniejsze i trudno odlecieć rywalom. To negatywny element. Przeciąganie, odwoływanie konkursów, treningów jest wielkim problemem, myślę, że nie tylko dla nas. W środowisku trenerskim czuć niezadowolenie. Tak było w Lillehammer, gdzie przeniesiono zawody na normalną skocznię, a pogoda była idealna do skakania na dużej.

Dalej celem jest, żeby w czołowej „30” było czterech Polaków, czy coś się zmieniło?
Nic się nie mieniło. To taki minimalny cel dla zawodników. Nie obniżamy potencjału zawodników, stać ich na to. To powinno być absolutnym minimum.

Przed rokiem, w drugim konkursie w Niżnym Tagile, najlepszy z Polaków, Maciej Kot był 35.
To był najgorszy konkurs jaki pamiętam w karierze trenerskiej. Mieliśmy wtedy podobną sytuację jak w minoionym tygodniu w Lillehammer, gdzie po pierwszym konkursie wydawało się, że wszystko fajnie zaskoczy. W drugim było gorzej, upadli Klemens Murańka i Dawid Kubacki, a Piotrek Żyła zepsuł skok i zostaliśmy z niczym.

Reklama

Polacy już skakali w Niżnym Tagile, latem czy w Pucharze Kontynentalnym. Jaka to skocznia?
Duża skocznia jest profilem podobna do naszej Wisły-Malinki. Nie jest identyczna, ale bardzo podobna. Dlatego już w zeszłym roku mieliśmy przeczucie, że nie będzie ona sprawiać problemów zawodnikom.

Pana marzenie przed Niżnym Tagiłem?
Przede wszystkim chciałbym, żeby była tan dobra pogoda i żeby moi zawodnicy skoczyli taki konkurs do jakiego są przygotowani. Czyli walczyli o czołowe lokaty.

Liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest Niemiec Severin Freund - 205 punktów, punkt mniej ma Norweg Kenneth Gangnes. Najlepszy z Polaków, Kamil Stoch, zajmuje dwudzieste miejsce z 36 punktami.