Polega ono na biegach interwałowych pod stromą górę w jak najszybszym tempie, pracując głównie z kijkami. Zdaniem skandynawskich trenerów bieg, lub jak nazywają w Szwecji "szarpanie łosia", jest najlepszym treningiem dla biegaczy narciarskich.
Sześciokrotna mistrzyni olimpijska i 14-krotna świata rozpoczęła pierwsze w tym roku treningi z reprezentacją. We wtorek biegała pod górę olimpijskiego stoku slalomowego w Kvitfjell koło Lillehammer.
To był mój pierwszy bieg łosia od roku i jestem zadowolona, że go ukończyłam. Ćwiczenie to jest najbardziej wymagającym sprawdzianem kondycji i wytrzymałości, lecz dla mnie był to przede wszystkim test zdrowotny - powiedziała 36-letnia biegaczka.
Trenuję tak jak wszystkie koleżanki, bez taryfy ulgowej. Staram się dać z siebie wszystko i jak na razie czuję się świetnie. Pomimo kontuzji, w lecie trenowałam alternatywnie, tak że nie odczuwam przerwy. Za kilka dni wyjeżdżamy w Alpy i rozpoczniemy treningi na śniegu - powiedziała biegaczka w pierwszym od wiosny wywiadzie telewizyjnym.
Podkreśliła, że jej plan na nadchodzący sezon nie zmienił się. Pierwsze zawody to norweska premiera sezonu w Beitostoelen w dniach 18-20 listopada. Później starty w Pucharze Świata, lecz nie we wszystkich zawodach, a celem głównym są mistrzostwa świata w Lahti - poinformowała.
Kontuzja biodra multimedalistki olimpijskiej i świata w biegach narciarskich niepokoi Norwegię już od kilku miesięcy, a zwłaszcza po tym, jak kierownictwo reprezentacji oceniło w lipcu, że powrót Bjoergen do pełnej dyspozycji zdrowotnej może nastąpić dopiero w listopadzie. W sierpniu nadeszła wiadomość, że u biegaczki wykryto dwa pęknięcia kości miednicznej.
Po urodzeniu dziecka 26 grudnia Bjoergen już po trzech tygodniach wznowiła treningi. Następnie wystartowała dwa razy, 12 marca w 42-kilometrowym biegu swojego imienia w Rognes i 16 marca w sprincie w Sarpsborg.
Kilka dni później nieoczekiwanie wycofała się z mistrzostw kraju, rozgrywanych w dniach 31 marca - 3 kwietnia, tłumacząc się nadwerężeniem biodra podczas biegu terenowego. Od tej pory nie trenowała normalnie i zrezygnowała ze wszystkich zawodów letnich oraz dwóch zgrupowań reprezentacji.
Norweżka przyznała, że po porodzie zbyt szybko chciała powrócić do sportu wyczynowego i treningi okazały się zbyt intensywne. Moje ciało nie wytrzymało tych obciążeń - powiedziała.