Oberstdorf to pierwszy przystanek w Turnieju Czterech Skoczni. Murańka miał pozytywny wynik badania w niedzielę jako jedyny z Polaków. Pozostali w myśl niemieckich przepisów są w grupie kontaktu 1 - spędzili ponad 15 minut twarzą w twarz lub ponad 30 minut w zamkniętym pomieszczeniu z osobą zakażoną.
Wynik testu Klimka nie był jednoznaczny, ale może wskazywać na początek zakażenia. Nie rozumiem, dlaczego nie można było zrobić nam kolejnych testów jeszcze w niedzielę wieczorem. Zrobione je nam rano, czekaliśmy na wyniki, ale w tym samym czasie podjęto już decyzję o wykluczeniu nas. Jest chaos. Komunikacja jest bardzo słaba i chcę to wyraźnie powiedzieć - podkreślił Dolezal.
Wszyscy oczekują informacji, ale my nie możemy żadnej podać, bo sami nic nie wiemy. Wszystko zależy od wyniku Klimka. Jesteśmy w stałym kontakcie z Polskim Związkiem Narciarskim i gotowi na wszystkie scenariusze - zapewnił Dolezal.
Oprócz Murańki, w siedmioosobowej polskiej kadrze na TCS znaleźli się również: Kamil Stoch, Piotr Żyła, triumfator poprzedniej edycji Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł i Maciej Kot.
"Teraz padło na nas"
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) przed startem sezonu nie przygotowała żadnych procedur odnośnie dopuszczania do startu reprezentacji, w przypadku pozytywnego wyniku testu któregoś z jej członków. W efekcie obowiązują przepisy kraju, w którym akurat odbywają się zawody. Z powodu zakażenia wcześniej wykluczono m.in. Austriaków z jednego z konkursów w fińskiej Ruce, a Szwajcarów z mistrzostw świata w lotach w Planicy.
Wiedzieliśmy, że tak się to może odbywać w tym sezonie. Teraz padło na nas - powiedział Dolezal.
Po poniedziałkowych kwalifikacjach, we wtorek odbędzie się konkurs w Oberstdorfie. Kolejna runda TCS odbędzie się 31 grudnia - 1 stycznia w Garmisch-Partenkirchen, a później skoczkowie przeniosą się do Austrii na zawody w Innsbrucku 2-3 stycznia oraz Bischofshofen 5-6 stycznia.