Zaraz po upadku 21-letnia mistrzyni świata narzekała na bóle i drętwienie nogi, a po wtorkowym biegu na 10 km techniką dowolną, w którym zajęła dziewiąte miejsce - na bóle kręgosłupa. Zdaniem szwedzkich działaczy, jej start w środę jest bardzo niepewny.
Do feralnego zdarzenia doszło w poniedziałek. Karlsson z koleżanką z drużyny i współlokatorką w hotelowym pokoju w Dobiacco Mają Dahlqvist postanowiły potrenować mięśnie ramion podciągając się na drzwiach. Zamiast chwycić się ich głównej części wieszały się na tapicerce, która się urwała i zawodniczki spadły na podłogę.
Szef reprezentacji Szwecji Anders Bystroem powiedział dziennikowi "Aftonbladet", że trudno ocenić rozmiar kontuzji, lecz wycofanie biegaczki z dalszych zawodów jest bardzo możliwe. "Musimy myśleć przede wszystkim o nadchodzących mistrzostwach świata, które są ważniejsze. Frida jest młoda i w swojej karierze będzie miała jeszcze wiele startów w TdS" - zauważył.
Wyjaśnił, że sytuacja jest poważna, ponieważ szwedzka federacja narciarska wysyłając drużynę na TdS i chcąc zmniejszyć ilość osób w ekipie zrezygnowała z... lekarza reprezentacji. "Prowadzi on teraz konsultacje z Fridą przez internet. Nie jest to jednak tak, jakby był na miejscu" - zaznaczył Bystroem.
Gazeta skontaktowała się z dyrektorem hotelu w Dobiacco, pytając o standardy techniczne obiektu.
"Nas nie interesuje, co robią goście hotelowi w swoich pokojach, ale wieszanie się na drzwiach nie jest zwykłym zajęciem. Pokój to nie sala gimnastyczna, tak że biegaczki robiły to na własne ryzyko. Mogły przecież ćwiczyć w naszej siłowni" - odpowiedział Andreas Trenker.