Norwegia po wykryciu już 55 przypadków brytyjskiej mutacji koronawirusa wprowadziła w weekend nowe surowe obostrzenia. Zamknięte zostało Oslo i dziewięć graniczących z miastem gmin, a w niedzielę wieczorem wprowadzono ostrzejsze przepisy dotyczące m.in. kwarantanny i przekraczania granicy.

Reklama

Skoczkowie przed tygodniem rywalizowali w Zakopanem, skąd przylecieli do Norwegii, lecz kwarantanna wykluczyła ich z mistrzostw kraju 19 stycznia. Izolacja mogła zostać jednak przerwana w przypadku kolejnego wyjazdu za granicę, w ich przypadku do Lahti.

„Teraz to się nagle zmieniło i wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Do niedzieli wieczorem mogliśmy wracać do Norwegii, gdzie obowiązywała nas siedmiodniowa kwarantanna, którą można było przerwać przy kolejnym wyjeździe z kraju. Teraz jednak jest to już niemożliwe więc będziemy się przez najbliższe tygodnie tułać jak wygnańcy poza domem” - wyjaśnił trener kadry skoczków Alexander Stoeckl na łamach mediów.

Dlatego też Norwegowie z Lahti udali się bezpośrednio do Willingen, gdzie w najbliższy weekend odbędą się następne zawody PŚ. Tam też ułożą konkretny plan czasowy do mistrzostw świata w Obersdorfie.

Lider punktacji generalnej PŚ Halvor Egner Granerud przyznał, że jest wraz kolegami zaskoczony, ponieważ bagaż osobisty zabrany do Lahti zakładał tylko kilkudniowy pobyt w Finlandii.

„Mam tylko nadzieję, że w hotelach będą porządne pralnie, ponieważ z zakupem nowych ubrań, bielizny i innych potrzebnych artykułów może być problem z powodu lockdownu i zamkniętych sklepów” - powiedział.

Reklama

Stoeckl podkreślił, że priorytetem są MŚ i stąd taka decyzja. Podkreślił jednak, że istnieje element pozytywny w tej trudnej sytuacji. "Poprzez nasze starty sprawiamy, że czas izolacji dla mieszkańców Norwegii chociaż trochę będzie urozmaicony. Rywalizując dajemy im tak ważną w tym czasie rozrywkę” - zaznaczył.

Na podobne problemy napotkała również startująca w Lahti reprezentacja w biegach narciarskich. Zawodnicy siedząc już w czarterowym samolocie dowiedzieli się, że nie polecą do Oslo tylko do Sztokholmu, skąd udadzą się bezpośrednio do Falun, gdzie odbędą się następne zawody PŚ.

„W naszej sytuacji nie chodzi tylko o norweskie obostrzenia. Od niedzieli wieczorem Szwecja zamknęła granicę z Norwegią, tak że niemożliwy byłby nasz start w Falun i w tydzień później w Ulricehamn” - powiedziała Therese Johaug.