Zapowiadał swój powrót na wtorek i tego dnia pod skocznią normalną Midstubakken w kompleksie sportowym Holmenkollen w Oslo pojawili się dziennikarze wszystkich gazet i stacji telewizyjnych.
Po pierwszym skoku tego dnia Norweg powiedział im: Wiem jakie jest zainteresowanie mediów moją osoba i celowo wprowadziłem was w błąd, bo chciałem mieć spokój i skoczyłem aż siedem razy w poniedziałek.
25 marca w Planicy Tande zaraz po wyjściu z progu runął na zeskok. Spod skoczni został przetransportowany helikopterem do szpitala w Lublanie, gdzie został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną.
Było nerwowo
Minęło pięć miesięcy, jak nie stałem na szczycie skoczni, a po ostatnim skoku leżałem nieprzytomny na zeskoku. Pierwszy od tego wypadku skok nie był dobry, ponieważ był ostrożny i chodziło tylko o jego poprawne wykonanie. Już na dole jednak trzęsły mi się nogi ze zdenerwowania. Kolejne były jednak coraz lepsze. Myślę, że już powróciłem - powiedział Norweg kanałowi telewizji NRK.
Trener norweskich skoczków Alexander Stoeckl wielokrotnie podkreślał, że po takim upadku każdy zawodnik potrzebuje czasu, aby powrócić do równowagi psychicznej.
Ten moment nadszedł właśnie w poniedziałek i Daniel Andre tego dnia rozpoczął przygotowania do sezonu olimpijskiego. Jest bardzo silny psychicznie, o czym świadczy też fakt, że nie korzystał z pomocy psychologa. Chciał - jak tłumaczył - uregulować wszystko sam ze sobą w swojej głowie i chyba mu się to udało - podkreślił szkoleniowiec.