Stoch, ósmy w sobotnim konkursie, w niedzielę w 1. serii osiągnął 121,5 m, zajął 41. pozycję i nie zakwalifikował się do finału - podobnie jak Dawid Kubacki - 44. po lądowaniu na 125,5 m, oraz Aleksander Zniszczoł 42. - 125 m. Zwyciężył Słoweniec Anze Lanisek. Jakub Wolny był 23., a Piotr Żyła 27.
Małysz podkreślił, że wiatr ponownie odgrywał w niedzielnych zawodach bardzo dużą rolę.
Konkurs nie był sprawiedliwy, jeśli chodzi o warunki atmosferyczne - przyznał dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.
Oceniając niedzielny konkurs w wykonaniu biało-czerwonych Małysz zauważył, że Jakub Wolny zrobił bardzo duży postęp, "czuje powietrze".
Dawid Kubacki jest trochę pogubiony, on chyba nie czuje, że jego skoki są za bardzo "zabierane" w górę. Nabiera wysokości, a potem nie ma szans, aby odlecieć w drugiej fazie. Pracuje nad tym z trenerami, gdy odzyska "czucie w powietrzu", wtedy wróci do swojego - wyjaśnił Małysz.
Poproszony w wywiadzie dla stacji TVN o ocenę dwóch pierwszych w sezonie weekendów, Małysz stwierdził, że nie może ich dobrze podsumować, gdyż wie, że Polaków stać na więcej.
Na razie nie ma stabilności, choć zdarzają się skoki dobre. Wiemy jakie są popełniane błędy, będziemy nad tym pracowali. Ale do tego potrzebne są treningi, gdyż stabilności nie da się nabrać startując na zawodach - wyjaśnił.
Dodał, że liczy na to, że w Wiśle, gdzie w następny weekend odbędą się dwa konkursy, uda się na spokojnie przeprowadzić choć jeden trening, choć tam warunki aktualnie nie są optymalne. Jest plusowa temperatura, skocznia jest pokryta wyłącznie sztucznym śniegiem.
Musi być lepiej - zakończył Adam Małysz.