Finowie, tegoroczni triumfatorzy igrzysk olimpijskich, po raz kolejny pokazali wielką klasę, dopingowani w sobotę przez 11 tysięcy widzów w Tampere.
W finale mistrzostw świata wystąpią po raz trzeci z rzędu. W 2019 roku zdobyli złoto, w 2020 turniej odwołano z powodu pandemii, a rok temu przegrali w finale z Kanadyjczykami.
Sobotni półfinał lepiej rozpoczął się dla Amerykanów, którzy prowadzili już po 64 sekundach po golu Nate'a Schmidta.
Finowie odpowiedzieli dwoma trafieniami (Miro Heiskanen i Sakari Manninen), ale w 27. minucie na 2:2 wyrównał Sean Farrell.
Kolejne dwie bramki znów zdobyli gospodarze - Sami Vatanen w 30. i Joel Armia w 46. minucie. Amerykanów stać było tylko na gola na 3:4, którego w końcówce strzelił Adam Gaudette (58.).
O godz. 17.20 rozpoczyna się drugi półfinał - Czechów z Kanadyjczykami.
Najwyższą klasę rozgrywek opuszczają Włochy i Wielka Brytania.
Polacy w mistrzostwach elity ostatni raz wystąpili w 2002 roku. W kwietniu wywalczyli awans z trzeciego na drugi poziom rozgrywkowy.