Krężelok nie przewidział choroby i wysokiej gorączki, jaka go dopadła jakiś czas temu. "Jestem zły, bo nasz serwismen Andrzej Michałek zachował się bardzo nieodpowiedzialnie. Był chory, wiózł nas samochodem do Strbskiego Plesa i zaraziliśmy się razem z Maćkiem Kreczmerem. Czegoś takiego się nie robi na dwa tygodnie przed mistrzostwami świata!" - mówi sprinter.

"Walczymy dalej, nie ma się co poddawać. Taki jest sport" - łagodzi z kolei Kreczmer.

Reklama