W pierwszym piątkowym półfinale turnieju w Londynie rozstawiony z numerem drugim Djokovic pokonał Francuza Jo-Wilfrieda Tsongę (nr 12.) 7:6 (7-4), 6:2, 6:7 (9-11), 6:3. Awans sprawia, że Serb w poniedziałek zdetronizuje Hiszpana Rafaela Nadala, który o miejsce w finale walczy właśnie ze Szkotem Andym Murrayem (nr 4.).
"Trudno wyrazić moje wszystkie emocje w tak krótkim czasie po meczu. Całe życie na to pracowałem i teraz spełniło się moje największe marzenie. Właściwie dwa największe, bo wreszcie wystąpię w finale Wimbledonu. To były dwa moje cele, odkąd zacząłem grę w tenisa w wieku czterech lat. Już nie mogę się doczekać niedzieli" - powiedział serbski tenisista, który będzie 25. liderem w historii rankingu utworzonego w połowie lat 70.
Djokovic dwukrotnie dochodził już w Londynie do półfinału, w 2007 i 2010 roku, a w 2009 roku odpadł w ćwierćfinale. W piątek mógł zakończyć spotkanie w trzech setach, bowiem w tie-breaku trzeciej partii miał do dyspozycji dwa meczbole. Prowadził w nim 6:5 i 8:7. W czwartej nie pozostawił juz rywalowi złudzeń, kto jest lepszy.
Od początku sezonu tenisista z Belgradu wygrał już 47. mecz, a poniósł dotychczas tylko jedną porażkę - ze Szwajcarem Rogerem Federerem w półfinale wielkoszlemowego Roland Garros. Wcześniej był niepokonany w pierwszych 41 tegorocznych pojedynkach, a 43 z rzędu od grudnia.
Dzięki tej serii triumfował w styczniu w wielkoszlemowym Australian Open (podobnie jak w 2008 roku), a także był najlepszy w imprezach rangi ATP Masters 1000 w Indian Wells, Miami, Rzymie i Madrycie, a takze turniejach ATP w Dubaju i rodzinnym Belgradzie.
Tsonga osiągnął w tym tygodniu swój najlepszy wynik na londyńskiej trawie (przed rokiem odpadł w ćwierćfinale), eliminując w poprzedniej rundzie sześciokrotnego triumfatora Wimbledonu - Rogera Federera rozstawionego z numerem trzecim.
"Szkoda tej porażki, ale z drugiej strony przegrałem przecież z nowym numerem jeden na świecie. Dzisiaj czułem trochę zmęczenie poprzednim meczem, który kosztował mnie wiele sił, ale to nie jest wytłumaczenie. +Djoko+ grał fantastycznie i niewiele mi dał szans na odwrócenie losów meczu" - stwierdził Tsonga, który dotychczas tylko dwa razy zdołał pokonać Serba.
W piątek przegrał z nim po raz szósty, a wszystkie poprzednie mecze rozgrywali na twardej nawierzchni. Najbardziej bolesnej porażki doznał z Serbem w styczniu 2008 roku, w finale wielkoszlemowego Australian Open.
Awans Djokovica czy fakt, że dzięki temu zostanie numerem jeden na świecie, ustąpią zapewne jednak miejsca na czołówkach angielskich gazet meczowi Nadala z Murrayem, zwłaszcza jeśli wygra Szkot. Trzeba pamiętać, że ostatnim Brytyjczykiem, który wygrał Wimbledon, był Fred Perry, a miało to miejsce aż 75 lat temu.
"God bless Andy!", "Andy dwa kroki od chwały", "Andy! Wszyscy jesteśmy dziś z tobą!" - to tylko kilka tytułów z pierwszych stron piątkowych wydań brytyjskiej prasy. Podobnie było przed rokiem, gdy również dotarł w Londynie do półfinału, a w nim przegrał z Nadalem.
Ich piątkowy mecz na zapełnionych trybunach Kortu Centralnego ogląda ponad 13,5 tysiąca ludzi (mogą pomieścić 13 700 kibiców). Natomiast na dość stromym wzniesieniu usytuowanym obok Kortu Numer 1, do niedawna nazywanym nieoficjalnie Wzgórzem Henmana, kilka tysięcy brytyjskich fanów siedzi na trawie wpatrzonych w ogromny telebim transmitujący to spotkanie.