Jak się o tym dowiedziałam, pierwsza moja myśl była taka, że jak byłam dalej w rankingu, to miałam lepsze losowania, a jak jestem trzecia, to jest gorsze. Venus to najtrudniejsza z nierozstawionych zawodniczek w turnieju, na którą lepiej byłoby nie trafić. Ale cóż, nie miałam na to żadnego wpływu. Złe losowanie, nie da się ukryć, no ale trzeba grać i tyle - powiedziała Radwańska po awansie do drugiej rundy.

Reklama

23-letnia Polka zajmuje obecnie trzecią pozycje w rankingu WTA Tour, najwyższą w karierze, a starsza o osiem lat Amerykanka jest 52. Była jednak numerem jeden, ma o wiele bogatszy dorobek i korzystny bilans pojedynków 5-2, choć ostatni w marcu w Miami wygrała krakowianka 6:4, 6:1.

Czy jestem faworytką? Cóż, to zależy z której strony się patrzy na to. Szanse są 50 na 50. Naprawdę trudno ocenić kto tu jest faworytką. Jeśli chodzi o ranking i ostatnie pół roku grania, to można by powiedzieć, że ja. Jednak jeśli spojrzeć na wyniki i całą karierę, no to jednak przewaga jest po stronie Venus. Nie grałyśmy jeszcze nigdy na +ziemi+, więc zobaczymy jak będzie - zaznaczyła Radwańska.

Grałyśmy ze sobą dwa miesiące temu i teraz znowu na siebie trafiamy. Na taką zawodniczkę jak Venus trudno przygotowywać jakąś specjalną taktykę, bo to nie jest tak, że ona nie ma dobrego forhendu czy bekhendu. Po prostu trzeba grać agresywnie i zobaczyć na co ona pozwoli. Widziałam w telewizji, że w pierwszej rundzie trochę się męczyła i straciła seta, ale myślę, że to o niczym nie świadczy - dodała.

Reklama

W poniedziałek w ciągu 49 minut wygrała z Serbką Bojaną Jovanovski 6:1, 6:0. Ojciec i trener Robert Radwański z właściwym sobie dowcipem "skrytykował" córkę za to, że źle grała, bo oddała 101. rywalce gema.

Zdarzyło się, ale na początku trochę wiało. Wiadomo, że pierwsza runda jest zawsze najtrudniejsza. Choć od ponad miesiąca gramy na +ziemi+, to jednak korty kortom nierówne, no i są inne piłki. Ale w sumie im szybszy mecz tym lepiej, więc nie ma co narzekać. Na pewno w Paryżu są najszybsze korty ziemne w całym sezonie, choć można je porównać do Madrytu, ale tylko trzech głównych kortów, no i do Stuttgartu. Ale tam to jest praktycznie podróbka, bo to właściwie hardkort posypany trochę mączką - powiedziała Radwańska.

W sobotę odniosła trzecie turniejowe zwycięstwo w sezonie, triumfując w Brukseli (wcześniej wygrała też w Dubaju i Miami). Po finale pojechała do Paryża pociągiem, a w poniedziałek wieczorem wystąpiła już w pierwszej rundzie.

Trochę to karkołomne, ale w sumie przed Brukselą miałam praktycznie cały tydzień wolny, bo w Rzymie przegrałam w środę, więc nie było zbyt dużo gry. Dlatego zdecydowałam się na start w Brukseli. Tam był wolny los w pierwszej rundzie, później dwa łatwe mecze, a dopiero półfinał i finał był cięższy. W sumie nie grałam trzysetowych pojedynków. W Paryżu miałam rzeczywiście trochę pecha, bo znalazłam się w połówce drabinki, która zaczynała grę jako pierwsza. Nie było więc tutaj możliwości, żebym grała później niż w poniedziałek - stwierdziła Radwańska.