Przeciwnikiem Federera w niedzielnym finale będzie zwycięzca meczu Andy Murray (W.Brytania) - Jo-Wilfried Tsonga (Francja).
W pierwszym pojedynku na trawie w historii rywalizacji Federara z Djokovicem (na innej nawierzchni grali już 26 razy) numer jeden rankingu i obrońca tytułu musiał uznać wyższość Szwajcara. Federer, który ośmiokrotnie występował w finale i sześciokrotne wygrywał w Wimbledonie ma szansę na zrównanie się w liczbie triumfów z legendarnym Petem Samprasem.
Rozegrany na korcie centralnym mecz toczył się pod dyktando Federara, który po 2 godzinach i 19 minutach cieszył się z sukcesu nagrodzonego przez publiczność gromkimi brawami. Djokovic tylko w drugim, wygranym przez siebie secie, dotrzymywał mu kroku.
Jestem szczęśliwy. Turniej jest dla mnie ciężki, ale dziś byłem w stanie wznieść się na fantastyczny poziom przeciwko bardzo dobrze grającemu Novakowi. Dwa pierwsze sety przebiegły błyskawicznie. Kluczowy był trzeci. Grałem dobrze, ale miałem też trochę szczęścia, bo rywal był także blisko przełamania mojego serwisu - powiedział Federer.
Natomiast Djokovic przyznał, że nawet sam nie wierzył, że uda mu się powtórzyć sukces sprzed roku.
Bardzo ciężko jest wygrać dwa razy z rzędu. Nie spodziewałem się, że uda mi się tego dokonać. Federer był lepszy w decydujących momentach spotkania, bardziej agresywny - zaznaczył Djokovic.