Moje serce bardzo chciało walczyć, wiadomo to półfinał mastersa, ale niestety nogi nie bardzo mnie słuchały. Wczoraj i dzisiaj robiłam wszystko, żeby jakoś się pozbierać i w ogóle wyjść na kort, ale na niewiele to się zdało, nogi dzisiaj po prostu stały - powiedziała po meczu Radwańska.

Reklama

Po wczorajszym trzyipółgodzinnym meczu na tej nawierzchni to było do przewidzenia. Zresztą nie miałam w sumie chyba nawet pół dnia na dojście do siebie, bo wczoraj położyłam się dopiero koło drugiej w nocy, a dziś o dwunastej już miałam rozgrzewkę - dodała.

Kort w Sinan Erdem Arena jest twardy, ale ma dość chropowatą nawierzchnię, która powoduje większe obciążenie nóg, ale i szybko niszczy piłki. Przez cały tydzień narzekały na nią właściwie wszystkie uczestniczki.

Na pewno wolałabym, żeby nawierzchnia była szybsza, tak jak normalny kort twardy. No i powinni ułożyć tu kort kilka dni wcześniej, a nie na ostatnią chwilę, tak jak inne rzeczy. Choćby plandeki dookoła nie były gotowe, więc podczas jednego treningu potrafiło nam zginąć 20 piłek - podkreśliła Radwańska.

Albo jak grałam sparing z Petrą Kvitovą, to akurat były próby świateł, więc nam świecili trochę po oczach. Takie rzeczy powinno się robić wcześniej. Jednak poza tym do organizacji turnieju trudno mieć jakieś zastrzeżenia - dodała.

Mistrzostwa WTA Tour zamykają oficjalnie sezon WTA Tour, więc czołowa ósemka tenisistek świata ma teraz dwa miesiące na odpoczynek i przygotowania do kolejnego.

Nareszcie wakacje, więc na pewno przez kilka dni nie wezmę rakiety do ręki. Wyjeżdżam teraz na dziesięć dni gdzieś, gdzie będzie ciepło, ale później wracam już do codzienności, czyli treningów. Jeszcze w połowie listopada lecę do Kanady na pokazówkę, którą zagram z Sereną, wiec nie odpoczniemy od siebie - zaznaczyła krakowianka.

Reklama

Będą tam też Andy Roddick i Milos Raonic. Jeszcze nie znam wszystkich szczegółów, ale będziemy chyba grać singla i miksta. Może wreszcie uda mi się wygrać z Sereną, przydałoby się, ale pewnie pokazówka się nie liczy... Jak wrócę z Kanady, to wtedy na dobre rozpocznę przygotowania do nowego sezonu - dodała

Na pomeczowej konferencji Williams chwaliła Polkę za to, że mimo zmęczenia wyszła do gry. Jestem pełna podziwu dla niej, że po ośmiu godzinach ciężkich meczów grała dziś tak dobrze. Naprawdę mnie zainspirowała.

Tak, po meczu powiedziała mi, że podziwia mnie za to, że w ogóle dziś wyszłam na kort. Pewnie niejedna dziewczyna by odpuściła. Musze przyznać, że tak źle jak dzisiaj to się jeszcze nie czułam na korcie, tak solidnie dostałam w kość w dwóch poprzednich meczach - powiedziała Radwańska, która w środę zakończyła grę po drugiej w nocy.

Polka przegrała z Rosjanką Marią Szarapową po trzech godzinach i 13 minutach, a w piątek wieczorem spędziła na korcie trzy i pół godziny bez jednej minuty (to rekord w turnieju masters), zanim pokonała Włoszkę Sarę Errani (nr 7.).

Po dwóch takich maratonach raczej już nie wybiorę się nigdzie na miasto. Zresztą Stambuł dobrze znam, byłam tu już w kilku ciekawych miejscach. To wielkie miasto i na pewno jest jeszcze wiele do obejrzenia, ale obecnie moje nogi by tego na pewno nie wytrzymały, niestety. Teraz marzę tylko o odpoczynku, nie tylko po tym turnieju - zaznaczyła Radwańska.

To był długi i wyczerpujący sezon, w którym zagrałam dużo meczów i dużo turniejów, o wiele więcej, niż we wcześniejszych latach. Jednak nie mogę narzekać, bo jeszcze nigdy nie zakończyłam roku na czwartej pozycji w rankingu, a w lecie byłam przecież numerem dwa na świecie - dodała.