To największa jak na razie niespodzianka rozpoczętej w niedzielę imprezy na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa. Po drugim secie wydawało się, że Kerber - tak jak w Melbourne - zanotuje efektownym powrót. W meczu otwarcia Australian Open trzecia rakieta świata musiała nawet bronić piłkę meczową, a potem triumfowała w całych zawodach.

Reklama

We wtorek nie powtórzyła jednak tego scenariusza. W decydującym secie, przy stanie 3:0 dla Bertnes, Niemka poprosiła o przerwę medyczną ze względu na kłopoty z lewym barkiem. Zeszła nawet do szatni, a na jej twarzy widoczny był grymas bólu. Po powrocie na kort - mimo walki (obroniła dwa meczbole) - nie była już w stanie odwrócić losów tej odsłony i całego pojedynku. Z awansu do drugiej rundy cieszyła się 58. w rankingu WTA Holenderka, która w sobotę zwyciężyła w turnieju w Norymberdze.

Kerber po największym sukcesie w karierze, jakim był triumf w Melbourne, nie miała dobrej passy. Zanotowała kilka słabszych startów. Nieco lepiej poszło jej w Miami i Charleston, gdzie dotarła do półfinału. Pod koniec kwietnia wygrała imprezę na kortach ziemnych w Stuttgarcie, ale w Rzymie i Madrycie zaliczyła porażki w pierwszych meczach. W Paryżu jej najlepszym wynikiem jest ćwierćfinał z 2012 roku. W poprzednim sezonie odpadła w trzeciej rundzie.