Zajmujący 55. miejsce w rankingu ATP Mannarino tylko w trzecim secie sprawił nieco kłopotów Djokovicowi. Prowadząc 5:3 Serb pozwolił rywalowi odrobić straty, ale w tie-breaku już nie dopuścił do powtórki. W jednej z akcji popisał się wyjątkową precyzją - co prawda posłał piłkę poza pole gry, ale trafił idealnie do kosza na śmieci.
Na otwarcie pokonał reprezentanta gospodarzy Jamesa Warda 6:0, 7:6 (7-3), 6:4. W kolejnej rundzie zmierzy się z Amerykaninem Samem Querreyem lub Brazylijczykiem Tomazem Belluccim.
Djokovic w rozgrywanym na kortach trawiastych Wimbledonie triumfował trzykrotnie - w latach 2011 i 2014-15. Ostatnio Serb ma świetną passę - odniósł sukcesy w czterech kolejnych turniejach wielkoszlemowych i jest w połowie drogi po kalendarzowy Wielki Szlem (zwycięstwo we wszystkich czterech imprezach tej rangi w sezonie).
W środę rozstrzygnął na swoją korzyść 30. spotkanie w takim turnieju z rzędu w grze pojedynczej. Nikt inny w tzw. Open Erze nie może pochwalić się takim wyczynem.