W przeszłości Radwańska zmagania w drugiej części roku na kortach twardych zaczynała nieraz od imprezy w Stanford, a dopiero potem przenosiła się do Kanady na Rogers Cup, czyli turniej rozgrywany na przemian w Montrealu i Toronto. Tym razem, wraz ze swoim sztabem szkoleniowym, zdecydowała, że opuści imprezę w Kalifornii. Oznacza, to że do rywalizacji wróci w drugim tygodniu sierpnia.

Reklama

Polka w tym roku zmagała się z kontuzją kostki oraz infekcjami wirusowymi, które znacząco osłabiły jej organizm.

Teraz przyjmuję kolejną dawkę antybiotyków. Te kłopoty kosztowały mnie dużo zdrowia, energii i kilogramów. Stopa czasem daje się jeszcze we znaki - przyznała 28-letnia tenisistka.

We wtorek spotkała się w Warszawie z dziennikarzami na konferencji prasowej promującej książkę "Jestem Isia. Rozmowa z Agnieszką Radwańską". Wywiad-rzekę przeprowadził Artur Rolak. Krakowianka przyznała, że już po wygraniu juniorskiego Wimbledonu w 2005 roku składano jej podobną propozycję. Wówczas jednak miała przekonanie, że było na to za wcześnie.

Uważam jednak, że za książkę powinno się zabierać, gdy ma się coś ciekawego do powiedzenia na różne tematy. Jestem już ponad 10 lat w tourze oraz w "10" światowego rankingu i poczułam, że to dobry czas. Dodatkowo ze względu na kłopoty zdrowotne miałam trochę więcej czasu na tego typu aktywność. Mam nadzieję, że to nie jest moja ostatnia książka - zaznaczyła.

Jak dodała, ta, która ukaże się w księgarniach w środę, dotyczy zarówno jej dzieciństwa, przeszłości, jak i przyszłości. Publikacja ma ją ukazać nie tylko jako zawodniczkę, ale i osobę

Z wywiadami dla kolorowych magazynów jest tak, że czasem jak je dostaję do autoryzacji, to muszę je pisać od nowa. Tej książki nie chciałam pisać od nowa - podkreśliła z uśmiechem i uznaniem dla autora.

Zapowiedziała też, że chciałaby w przyszłości napisać książkę, w której przedstawi swoje spojrzenie na tenis.

Opowiedzieć o tym, co jest, a czego nie ma. To jednak nie miałoby formy wywiadu-rzeki, tylko napisałabym to sama - stwierdziła.

Radwańska przyznała też z uśmiechem, że przy kilku wątkach włączała autocenzurę i po ponownym przeczytaniu wykreślała fragmenty odpowiedzi, a na kilka pytań nie chciała w ogóle odpowiadać.

Podkreśliła, że największy problem miała ze zdjęciami. Wiele razy się przeprowadzałam. Mama przekopywała swoje zbiory. Dla mnie przeglądanie ich teraz to był powrót do przeszłości. O niektórych sytuacjach nawet w ogóle nie pamiętałam - dodała.

Krakowianka nieraz podkreślała, że Wimbledon to jej ulubiony turniej. W 2012 roku dotarła do finału. W sobotę imprezę tę wygrał - jako pierwszy Polak w historii - deblista Łukasz Kubot. Jeden z dziennikarzy spytał ją żartobliwie, czy trochę nie żałuje, że lubinianin ją uprzedził.

Wszyscy wspólnie pracujemy na to, by promować polski tenis. Łukasz odniósł wielki sukces. Zapracował na niego w pełni. On stanowi przykład dla każdego zawodnika - oceniła.