To właśnie spotkanie grającego dzięki "dzikiej" karcie syna Borga ściągnęło na trybuny sporą grupę kibiców. Szwed postawił się dwa lata starszemu Szewczence tylko w pierwszej partii, ale w drugiej jego rywal popełniał bardzo mało błędów i pewnie wygrał.

Reklama

Leo Borg w stolicy Wielkopolski pojawił się z rodzicami - Patricią i 11-krotnym zwycięzcą turniejów Wielkiego Szlema - Bjoernem. Na przyjazd namówił ich m.in. były świetny polski tenisista Wojciech Fibak.

Znamy się z Wojtkiem i jesteśmy przyjaciółmi od wczesnych lat 70., utrzymujemy cały czas kontakt. Cieszę się, że mogę znów być w Poznaniu, choć od mojego ostatniego razu minęło sporo czasu. Nawet nigdy nie mogłem przypuszczać, że kiedyś tu wrócę obserwować mojego syna na korcie - mówił Borg.

Fibak wspomniał o kulisach wcześniejszego przyjazdu Borga do Poznania. Miało to miejsce w grudniu 1978 roku, obaj zawodnicy zagrali mecz charytatywny: Spotkanie odbyło się w wypełnionej do ostatniego miejsca w Arenie. Dochód przeznaczony był na Centrum Zdrowia Dziecka. Bjoern nie odmówił, przyleciał prywatnym samolotem z Mediolanu razem z rodzicami.

Reklama

Fibak opowiadając o przyjaźni z Borgiem wspomniał, że wiele razy Szwed bardzo mu pomógł w trakcie kariery. W 1974 roku kiedyś grałem w Barcelonie i nie miałem pieniędzy na bilet na samolot do Teheranu. On wtedy przyszedł do mnie i dał mi gotówkę. A gdy wspomniałem, że nie mam pieniędzy na hotel, to pozwolił mi spać w swoim apartamencie - opowiadał.

Borg o meczu syna

Reklama

Borg ze spokojem przyjął porażkę syna w pierwszej rundzie.

On w maju dopiero skończył 18 lat. Potrafi grać dobry tenis, ale musi jeszcze poprawić wiele rzeczy. Ma ogromną motywację i wielki serce do tenisa i do treningów. Ma jeszcze wiele lat przed sobą, żeby się nauczyć i on chce to zrobić - przyznał.

No tak, ale nie wypada mówić, że Bjoern, gdy miał 18 lat, był już prawie najlepszy na świecie i wygrywał French Open - zaznaczył Fibak.

Przed meczem z Borgiem, na korcie zaprezentował się Daniel Michalski. Polak miał trudno przeprawę, bowiem już w pierwszej rundzie trafił na turniejową "dwójkę", Holendra Botika van De Zandschulpe, który na niedawno zakończonych zmaganiach na kortach Rolanda Garrosa okazał się pogromcą Huberta Hurkacza i przeżywa swój najlepszy okres w karierze. Zajmujący 126. miejsce w rankingu ATP Holender pewnie wygrał 6:2 6:3.