Występ w tych zawodach w dużym stopniu biało-czerwonymi zawdzięczają Hubertowi Hurkaczowi. To bowiem pozycja najwyższej sklasyfikowanego reprezentanta kraju w rankingu ATP była decydującym czynnikiem ustalania 24-zespołowej obsady. Wrocławianin zajmuje 37. miejsce w tym zestawieniu, a drugą rakietą będzie 101. Kamil Majchrzak. W składzie znaleźli się też szósty deblista globu Łukasz Kubot oraz dwaj młodzi tenisiści rywalizujący na co dzień w zawodach niższej rangi - Kacper Żuk (450.ATP) i Wojciech Marek (974.).

Reklama

Polacy w grupie E zmierzą się z Argentyńczykami, Chorwatami i Austriakami. Liderami przeciwników będą, odpowiednio, Diego Schwartzman (14.), Borna Coric (28.) i Dominic Thiem (4. ATP). Organizatorzy sklasyfikowali biało-czerwonych na 21. pozycji, Austriaków na czwartej, Chorwatów na 11., a Argentyńczyków na 12.

Impreza potrwa do 12 stycznia i zakończy się na tydzień przed wielkoszlemowymi zawodami w Melbourne.

Początek roku to świetny termin na taki turniej. Mamy szansę zagrać przed Australian Open dla swojego kraju, a jednocześnie rywalizować ze sobą w tourze - zaznaczył cytowany na stronie ATP Hurkacz.

To on był odpowiedzialny za wybór kapitana zespołu. Został nim Marcin Matkowski.

Polacy mecze rozegrają w Sydney, gdzie później toczyć się będą także zmagania w fazie pucharowej. Rywalizację w grupach gościć będą również Brisbane i Perth. Do ćwierćfinału awansują zwycięzcy sześciu grup oraz dwie ekipy z drugich miejsc z najlepszym bilansem.

W obsadzie nie zabraknie wielu czołowych tenisistów, w tym tych największego kalibru. Co prawda wycofali się Szwajcar Roger Federer i Brytyjczyk Andy Murray, ale wystąpią m.in. dwaj główni bohaterowie poprzedniego sezonu - lider światowej listy Hiszpan Rafael Nadal oraz będący tuż za nim Serb Novak Djokovic. Zaprezentują się też m.in. Rosjanin Daniił Miedwiediew, Grek Stefanos Tsitsipas oraz Niemiec Alexander Zverev.

Turniej będzie okazją do sprawdzenia formy przed Australian Open, a także daje szansę na poprawę sytuacji w rankingu oraz sowity zarobek. Singlista, który wygra trzy mecze w fazie grupowej i trzy w pucharowej, dopisać może do swojego dorobku maksymalnie 750 punktów, deblista - 250. W przypadku gry pojedynczej otrzymuje się je za zwycięstwo w każdym swoim pojedynku, a ich liczba uzależniona jest od fazy zmagań oraz pozycji rywala w rankingu. W grze podwójnej liczy się tylko pierwsze z tych kryteriów.

W puli nagród jest zaś łącznie 15 milionów dolarów amerykańskich. Każdy z zawodników otrzyma tzw. startowe, które uzależnione jest od pozycji rozstawienia zespołu oraz roli w drużynie, co oznacza, że na największe pieniądze może liczyć pierwsza rakieta w singlu. Poza tym zawodnicy otrzymają premie za wygranie swoich spotkań oraz za zwycięstwa całej ekipy. W obu przypadkach przy wysokości brane będą pod uwagę etap rywalizacji oraz rola zawodnika w zespole.

Reklama

Na mecz składają się dwa pojedynki singlowe i debel, a w każdym z nich gra się do dwóch wygranych setów. Pod względem formuły rywalizacja w dużym stopniu przypomina Puchar Davisa, choć w ATP Cup najlepsi zawodnicy danego kraju zagrają przeciwko sobie, a nie także z drugimi rakietami. Wielu ekspertów uważa, że impreza ma stanowić konkurencję dla tych mających wieloletnią tradycję rozgrywek, które rok temu przeszły znaczącą reformę i teraz zmagania elity też mają formę jednego turnieju.

W tenisowym kalendarzu ATP Cup zastąpił rozgrywany od 1989 roku w Perth w podobnym terminie Puchar Hopmana, czyli nieoficjalne mistrzostwa świata drużyn mieszanych, gdzie na mecz składały dwie potyczki singlowe (kobiet i mężczyzn) oraz mikst.

W ostatnich dniach w mediach pojawiały się informacje o zaniepokojeniu organizatorów ATP Cup skutkami nękających Australię pożarów. Dyrektor zawodów Tom Larner zaznaczył, że jeśli dym i zanieczyszczenie powietrza będą stanowić zagrożenie lub utrudnienie, to mecze będą przerywane lub przekładane.