Zajmująca 54. miejsce w rankingu WTA Świątek zrewanżowała się w efektownym stylu będącej drugą rakietą świata Halep za dotkliwą porażkę w ich jedynym wcześniejszym pojedynku. Poprzednio zmierzyły się w 1/8 finału...ubiegłorocznej edycji zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa. Debiutująca wówczas w tej imprezie Polka przegrała ze zdobywczynią dwóch tytułów wielkoszlemowych 1:6, 0:6.

Reklama

"Co się zmieniło w porównaniu z tamtym pojedynkiem? Tym razem to ja wygrałam piłkę meczową, a to ostatecznie jest najważniejsze. Dziś stanęłam przed wielką szansą. Potrafię pokazać świetny tenis na wielkich stadionach (spotkanie odbywało się na korcie centralnym - PAP). W przeszłości rozegrałam cztery spotkania podobne do tego. Teraz jestem bardziej doświadczona, lepiej radzę sobie z presją. Dorosłam do grania takich meczów. Wszystko mi wychodziło. Zrobiłam absolutnie wszystko pod względem taktycznym, co powiedział mi wcześniej trener. Powiedziałabym, że to był dla mnie idealny mecz" - podsumowała na konferencji prasowej zawodniczka z Raszyna.

Zaznaczyła, że jest bardzo dumna z faktu, że zdołała utrzymać stuprocentową koncentrację przez całe spotkanie.

"Jestem z tego bardzo dumna. Na pewno byłam dziś bardziej zrelaksowana niż rok temu. Wszystkie moje siły poszły na tę koncentrację i na to, by się skupić tylko na tenisie, a nie na tym, że gram na największym stadionie przeciwko faworytce" - relacjonowała.

Reklama

Zwróciła też uwagę na rolę, jaką odegrał w niedzielnym sukcesie jej sztab, w którym są m.in. trener Piotr Sierzputowski oraz psycholog Daria Ambramowicz.

"Przygotowując się do meczu, rozmawiałam z Darią o tym, żebym przejęła od początku kontrolę. Nie do końca wierzyłam, że mogę to zrobić. Jeszcze przed samym meczem uważałam, że mimo wszystko Simona ma taki wachlarz umiejętności, że będzie o to bardzo ciężko. Czułam, że mam małe szanse na wygranie tego pojedynku, tak czysto procentowo. Ale porozmawiałam o tym z Darią i ona mnie odpowiednio nastawiła. Porozmawiałam też z Piotrkiem o taktyce. Pierwszy raz miałam podczas meczu taką sytuację, że praktycznie zaufałam kompletnie i zrobiłam wszystko, co miałam zrobić. Czułam dosłownie w każdej akcji, że np. granie Simonie na przeciwnogę bardzo dobrze działało, a granie cały czas krosów i ganianie jej nie jest najlepszą opcją. Zaprocentowało przyśpieszenie w takim kierunku, w którym ona się nie spodziewała" - analizowała Polka.

Przyznała, że ubiegłoroczna porażka z Halep była dla niej cenną lekcją, a fakt, że przegrała wtedy w 45 minut był dla niej motywacją, by grać lepiej.

Reklama

"Wiedziałam, że od tamtego czasu zanotowałam progres, ale mimo wszystko wciąż jestem oszołomiona dzisiejszym wynikiem. Był taki moment, że to wszystko wydawało mi się nierealne. To było, gdy miałam okazję na przełamanie w drugim secie. Gemy serwisowe Simony praktycznie cały czas były na przewagi. Ale jeśli pojawiała się taka myśl, to sprowadzałam się na ziemię i ona tylko przechodziła przez moją głowę. Nie zakotwiczałam się na niej, tylko po prostu robiłam swoją robotę. Przy stanie 4:1 w drugim secie byłam w szoku, że mam aż tak dużą kontrolę, ale z drugiej strony wiedziałam, że Halep się nie poddaje i muszę do końca utrzymać taki poziom gry i koncentracji, bo ona wykorzysta każdą chwilę zwątpienia" - skomentowała Świątek.

W poprzedniej edycji French Open Halep w ćwierćfinale sensacyjnie przegrała z Amerykanką Amandą Anisimovą. Polska nastolatka przyznała, że dodało jej to wiary, że teraz to ona może sprawić wielką niespodziankę.

"Powiedziałam sobie: wszystko jest możliwe, mogę to zrobić. Po meczu nawet się trochę śmiałam, bo Amanda jest moją rówieśniczką. Dobrze, że pojawiają się młode tenisistki, które się nie boją. Jestem jedną z nich i mam nadzieję kontynuować dobrą passę" - zaznaczyła.

Zapytana o swój progres, powiedziała, że zawsze myśli o rozwoju jako o osiąganiu kolejnych etapów. Uważa, że w przyszłości może być jeszcze nieco bardziej regularna.

"Potrzebowałam czasu, by dojrzeć. Sądzę, że teraz jest odpowiednia pora, by iść dalej krok po kroku" - oceniła.

W wielkoszlemowym ćwierćfinale 54. rakieta świata zagra po raz pierwszy w karierze.

"Zamierzam robić to co wcześniej. Nawet jeśli pokonałam kilka świetnych zawodniczek, to teraz jestem w +ósemce+ Wielkiego Szlema. Wiem, że to wyjątkowy moment i mogę być zdenerwowana. Zamierzam skupić się na tenisie. Nie ma znaczenia, czy to pierwsza runda, czy ćwierćfinał. Zamierzam dać z siebie wszystko. O wyniku pomyślę po zakończeniu spotkania" - zapewniła.

Na razie też raczej nie myśli o sprawieniu sobie nagrody za odniesienie życiowego sukcesu w zawodach tej rangi.

"Jutro na pewno nie zrobię tego, bo czeka mnie mecz w deblu. Może dziś wieczorem, ale wydaje mi się, że będzie ciężko, bo cały czas jesteśmy w +bańce+. Może coś wymyślę, ale nie chcę też zmieniać rutyny. Bardzo dobrze funkcjonuję poza kortem podczas tego turnieju, więc wszystko zostanie tak jak było, a nagradzać się będę po jego zakończeniu" - odparła z uśmiechem.

We wtorek zmierzy się z kwalifikantką Martiną Trevisan. 26-letnia Włoszka zajmuje 159. miejsce w rankingu WTA i dopiero po raz drugi w karierze znalazła się w głównej drabince wielkoszlemowych zmagań. Na początku tego sezonu w Australian Open przegrała mecz otwarcia. Ze Świątek rywalizowała dotychczas dwukrotnie. Bilans jest remisowy. Zawodniczka z Italii miała czteroletni okres rozbratu z tenisem. Zmagała się wówczas z anoreksją.

"Grałam przeciwko niej (po raz pierwszy - PAP) trzy lata temu w turnieju ITF. To było tuż przed moją operacją, przegrałam. Byłam dość mocno zestresowana, bo grałam w domu, w Warszawie i zależało mi na dobrym występie. Teraz to nie ma znaczenia, bo jesteśmy na Roland Garros i jest trzy lata później. Jesteśmy teraz w innym miejscu, prawda? Cieszę się, że Martina też jest w ćwierćfinale" - zapewniła Polka.