Mecz trwał niemal cztery godziny. Kibice na trybunach żywiołowo reagowali na to, co dzieje się na korcie. Wielokrotnie nagradzali tenisistów owacją na stojąco. Spotkanie zakończyło się po dwóch lobach Murraya, który po ostatniej piłce uniósł wysoko ręce w górze w geście triumfu.

Reklama

Teraz odpoczywam, a w piątek znowu przyjdę na ten kort i będę walczył. Ten mecz nie był łatwy, tym bardziej, że nawierzchnia była śliska i kilka razy upadłem. Tym bardziej cieszy mnie, że sobie z tym wszystkim poradziłem - skomentował tuż po spotkaniu.

Jeszcze nigdy w karierze Murray nie odpadł w Wimbledonie wcześniej niż w trzeciej rundzie. Jego kolejnym rywalem będzie Kanadyjczyk Denis Shapovalov, który rozstawiony jest z numerem dziesiątym i nie grał meczu 2. rundy, bo jego rywal Pablo Andujar oddał spotkanie walkowerem.

W ostatnich latach szkocki tenisista zmagał się z kłopotami zdrowotnymi, rzadko pojawiał się na korcie. Występ byłego lidera światowej listy w Wimbledonie stał się możliwy dzięki "dzikiej karcie", którą otrzymał od organizatorów, bo w rankingu ATP zajmuje dopiero 118. miejsce. Jego rywal z Niemiec jest 151. i do turnieju głównego dostał się przez kwalifikacje.