Przed rozpoczęciem występu w londyńskiej imprezie wielkoszlemowej Świątek powtarzała, że brakuje jej doświadczenia w grze na trawie. Jak na razie nie dało jej się to we znaki - awansowała do "16" bez straty seta, a trzem rywalkom oddała łącznie 13 gemów. 20-letnia zawodniczka, która jest triumfatorką juniorskiego Wimbledonu sprzed trzech lat, po raz drugi w karierze startuje w seniorskiej edycji. W debiucie dwa lata temu przegrała mecz otwarcia, a ubiegłoroczną rywalizację odwołano z powodu pandemii COVID-19.

Reklama

Czuję, że z meczu na mecz gram coraz lepiej i zyskuję pewność siebie, bo trochę czasu już spędziłam na kortach trawiastych. Podczas dni wolnych sporo trenuję. Czuję tę nawierzchnię znacznie lepiej niż na początku turnieju czy wcześniej w Eastbourne. Łatwiej mi realizować teraz taktykę, czego nie byłam w stanie robić, gdy nie czułam się komfortowo. Teraz łatwiej mi też prowadzić i być agresywną na korcie oraz zachować cały czas skupienie - zaznaczyła Polka na konferencji prasowej po zwycięstwie w trzeciej rundzie nad Rumunką Iriną-Camelią Begu 6:1, 6:0.

Powrót na trawę

Nie była pewna, czy to spotkanie było najlepszym w jej wykonaniu na takiej nawierzchni.

Nie mam za sobą zbyt wielu meczów na niej jako seniorka. Nie wiem, czy był najlepszy, ale na pewno najbardziej solidny. Nie miałam takiego przestoju jak w drugiej rundzie. Nie dałam okazji rywalce, by zaczęła grać lepiej, więc jestem zadowolona - podsumowała.

Tenisiści w tym sezonie wrócili do rywalizacji na trawie po dwuletniej przerwie, bo w poprzednim sezonie odwołano wszystkie turnieje rozgrywane na niej. Świątek nie kryje, że w jej wypadku był to ważny czas.

Praktycznie wszystko się zmieniło. Fizycznie się rozwinęłam, mam więcej pomysłów na grę, więcej opcji, mój wachlarz uderzeń jest większy. Lepiej wiem, jakie zagrania stosować w danych momentach, jak zareagować na grę przeciwniczki. Łatwiej jest grać z takimi umiejętnościami i dostosować się do każdego rodzaju kortu. Dodatkowo dojrzałam, mentalnie potrafię sobie lepiej radzić z trudnościami - wyliczała triumfatorka ubiegłorocznego French Open.

Dwa lata temu łatwo nie było

O awans do ćwierćfinału powalczy z rozstawioną z numerem 21. Ons Jabeur. W 2019 roku w pierwszej rundzie turnieju WTA w Waszyngtonie wygrała trzysetowy pojedynek ze starszą o siedem lat Tunezyjką.

To był bardzo wyrównany mecz, więc nie powiedziałabym, że wygrałam gładko. To trudna rywalka, bo ma świetne czucie piłki. Mądrze z tego korzysta na trawie. Może zagrać slajsa, może posłać płaską piłkę, może zagrać topspina. Ma wiele opcji. Dodatkowo bardzo dobrze serwuje. Będzie ciężko, ale to czwarta runda Wielkiego Szlema, więc nie oczekuję łatwego meczu. Skupię się na sobie i sama będę dbała o swój poziom gry, bo myślę, że mogę zagrać fajny mecz. Ale to oczywiście też zależy od dyspozycji dnia, od tego jak się będę czuła. Mam nadzieję, że to będzie dobry występ. Ten mecz spodoba się ludziom - zapewniła z uśmiechem dziewiąta rakieta świata.

Reklama

Turniej bez trenera

Jest ona podopieczną Piotra Sierzputowskiego, ale ze względów osobistych nie ma go teraz w Londynie. Tenisistce towarzyszą na miejscu trener od przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk i psycholożka sportowa Daria Abramowicz. To nowa dla niej sytuacja, ale dostrzega także plus tej sytuacji.

Trener dał nam pełną swobodę jeśli chodzi o trenowanie i w dni bez meczu nie konsultujemy się. Właściwie na turniejach wszystkie treningi wyglądają tak samo, bo zawodniczki zazwyczaj chcą po rozgrzewce grać na punkty i tutaj nie ma zbyt dużo kombinacji. Przed meczem "wisimy" na telefonie, konsultujemy się i ustalamy taktykę. To jest ta najważniejsza część. Trochę więcej obowiązków takich organizacyjnych spadło na mnie i na Darię, ale nie jest źle. Zachowujemy swój rytm, więc nieobecność trenera nie przeszkadza jakoś bardzo. Cieszę się też, że - mimo oczywiście tego, iż został w Polsce z nieprzyjemnych powodów - możemy mieć troszeczkę przerwy od siebie. Sezon jest długi, będziemy ze sobą podróżować do jego końca i myślę, że to też pomoże po prostu trochę odpocząć od siebie. Bo w każdym zespole zawsze przychodzi zmęczenie materiału, więc może dzięki temu unikniemy go w tym roku - analizowała.

Dwa dni przerwy

Ze względu na tradycję Wimbledonu i brak meczów w niedzielę w połowie turnieju Świątek o awans do ćwierćfinału ma przed sobą dwa dni przerwy. Poświęci je na regenerację oraz pracę nad przygotowaniem fizycznym.

Oprócz tego, że jesteśmy na turnieju i chodzi o to, abym zagrała fajny mecz w poniedziałek, to niedługo będą igrzyska i musimy trzymywać tę formę fizyczną, bym w Tokio też dobrze zagrała. Chodzi więc też o przygotowania, które mają przynieść efekty za kilka tygodni. Poza treningami cały czas czytam książki i jeśli mi się nie znudzi, to nadal będę to robić - zaznaczyła.