Kolejną rywalkę 20-letniej Polki wyłoni spotkanie między Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową (nr 10.) a Rumunką Soraną Cirsteą.
Rozstawiona z "siódemką" Świątek po raz pierwszy w tej edycji zmagań w Melbourne mogła zaprezentować się w sesji wieczornej. Więcej różnic w porównaniu z dwoma wcześniejszymi meczami nie było, choć 23. w światowym rankingu Kasatkina zawiesiła jej poprzeczkę wyżej niż Brytyjka Harriet Dart czy Szwedka Rebecca Peterson.
Najkrótszym podsumowanie trwającego 94 minut pojedynku Polki z Rosjanką mogłoby być stwierdzenie, że wynik nie do końca oddaje przebieg wydarzeń na korcie. Mecz był bardziej wyrównany niż końcowy rezultat. Mało gemów, a spotkanie dość długie, co wskazuje na długie wymiany i dużo walki na przewagi - skomentowała w studio Eurosportu była brytyjska tenisistka Johanna Konta.
I miała rację, bo tylko pięć z 17 gemów kończyło się wynikiem 40:0 lub 40:15, a aż 10 toczyło się na przewagi. W dwóch zawodniczki rozegrały aż 14 punktów.
Jako pierwsza na stratą własnego podania narażona była podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego, ale w trzecim gemie inauguracyjnej partii wyszła z opresji, by w kolejnym przełamać cztery lata starszą Kasatkinę i objąć prowadzenie 3:1. Rywalka nie rezygnowała z odrobienia strat, ale w tej części gry Polka była bardziej precyzyjna, popełniała mniej błędów i - co najważniejsze - do niej należały decydujące akcje. Pierwszy set po 45 minutach zakończył się zwycięstwem Świątek 6:3.
Drugi także rozpoczął się po jej myśli, bo szybko przełamała pochodzącą z Togliatti tenisistkę i wyszła na 2:0. Wtedy zdarzyło się jej jedyne w spotkaniu potknięcie przy własnym podaniu i Rosjanka błyskawicznie odrobiła straty. W piątym gemie Kasatkina nie wykorzystała dwóch okazji do ponownego przełamania Świątek, a ta nie zaprzepaściła takiej okazji w kolejnej rozgrywce, po której prowadziła 4:2. To przełamanie praktycznie rozstrzygnęło mecz, bo później emocji już było mało. Polka czuła się pewnie, jej przeciwniczka nie miała argumentów, by odwrócić losy spotkania, które zakończyło się po nieco ponad półtoragodzinnej rywalizacji. 6:2, 6:3.
Świątek tym samym "pomściła" Magdę Linette, którą Rosjanka wyeliminowała w poprzedniej rundzie, oraz zrewanżowała się Kasatkinie za ubiegłoroczną porażkę na trawie w Eastbourne.
Polska triumfatorka French Open 2020 wyrównała swoje najlepsze osiągnięcie w Melbourne, gdzie w dwóch poprzednich edycjach właśnie na 1/8 finału kończyła występ. Przed rokiem wyeliminowała ją Rumunka Simona Halep, która teraz na jej drodze może stanąć ewentualnie w półfinale, a w 2020 Estonka Anett Kontaveit.
Pora poprawić własny rekord - napisała na kamerze tuż po zakończeniu meczu z Kasatkiną.
Rywalka nie jest jeszcze znana
Świątek musi jeszcze poczekać na kolejną rywalkę, gdyż wyłoni ją ostatni sobotni kobiecy mecz między rozstawioną z "10" Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową a Rumunką Soraną Cirsteą. Z żadną z nich, starszych od niej o - odpowiednio - 10 i 11 lat, jeszcze nie miała okazji się zmierzyć.
Polka już zapewniła sobie 240 punktów do rankingu WTA, co niezależnie od końcowych rozstrzygnięć zaowocuje awansem z dziewiątego na co najmniej ósme miejsce, oraz 219 tysięcy dolarów premii. Kolejny krok, czyli ćwierćfinał, to praktycznie podwojenie tych wartości.